Byłam spokojna. Zbyt spokojna. Czyżbym była zbyt pewna siebie? I czy w ogóle mogłam teraz być czegoś pewna?
Wpakowałam się w kolejne problemy...Ale czy w sumie kiedykolwiek wyplątałam się z poprzednich? Czy kiedykolwiek był moment, kiedy żadnych nie miałam?
I czy mogłabym przestać wreszcie zadawać pytania?
Tak, chyba już skończyłam...
Siedziałam na podłodze, opierając się plecami o łóżko Hydrona. Książę spał, choć sporo mu zajęło zanim usnął. Leżał i wbijał pusty wzrok w sufit przez ponad godzinę. W całkowitej ciszy.To było...to było straszne.
Porywaliśmy się chyba z motyką na słońce. Dopiero teraz zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Brawo Ichiro, jak zawsze zastanawiasz się wczas. Bo po co wcześniej, zanim podejmiesz decyzję i znowu wszystko zepsujesz? Ech...
Jednak nie miałam chyba lepszego wyjścia niż mu pomóc. Wątpiłam, czy sam da radę a wolałam już mu pomóc i posadzić jego na tronie. Chociaż, straciłam pewność, czy chodziło mi tylko o to, że wtedy pomoże mi, czy już o to, że chciałam zrobić coś dobrego dla niego.
Spojrzałam na śpiącego blondyna. Oddychał niespokojnie, jego ręce od czasu do czasu lekko drgały, powieki zaciskały się wtedy mocniej. Raczej nie miał zbyt przyjemnych snów, ale co się dziwić, w końcu był torturowany, choć nie powiedział jak. Zresztą, chyba nie wypadało o to pytać.
Przeniosłam wzrok na białą ścianę przed sobą i drewniane drzwi, elegancko ozdobione złotem, na samym środku uderzającej w oczy bieli. Miałam dość tej pułapki w której tkwiłam. Gdybym chociaż była więziona na zewnątrz...gdybym czuła wiatr we włosach i chłodne powietrze w nozdrzach...gdybym miała wolność poruszania się swobodnie....Wtedy zniosłabym to wszystko o wiele lepiej. Ale niestety, byłam tutaj zamknięta, jak ptak w klatce, moje skrzydła zaczynały zapominać jakie to uczucie latać.
Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją na pościeli.
- To nie jest najlepszy pomysł, Dan! - krzyknęłam szybko, patrząc jak szatyn, zaraz po wyskoczeniu Shuna przez okno, wdrapuje się na parapet, aby również skoczyć.
- Skoro wy umiecie, to ja też! - chłopak wychylił się niebezpiecznie.- Już do was idę!
Popatrzyłam na niego z politowaniem i przeniosłam wzrok na Shuna.
- Pozwolisz mu na to? - zapytałam, patrząc na niego wymownie.
- A co, martwisz się, że nie będzie wyglądał lepiej niż teraz? - czarnowłosy ninja uśmiechnął się lekko, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- To bardzo niemiłe z waszeeeej...- Dan zaczął spadać w dół. Shun ani drgnął, dalej patrząc na mnie z uśmiechem. Pokręciłam głową i nie przestając się śmiać, wyskoczyłam aby złapać szatyna, który właśnie leciał w dół z piskiem, którego nie powstydziłaby się nawet pięciolatka. Bez problemu wylądowałam na ziemi i niemal rzuciłam Dana na kolana.
- A teraz dziękuj za moją wspaniałomyślność - wyszczerzyłam się do niego.
- Po moim trupie! A ty - szatyn spojrzał na Shuna.- Miałeś mnie złapać!
- Zapomniałem - Shun wzruszył ramionami, nie przestając się uśmiechać.
- Zabić to mało...- Dan prychnął i wstał.- Foch forever na pięć minut!
- Machnij jeszcze grzywką - zachichotałam, na co gracz pyrusa jeszcze bardziej się obraził i odwrócił od nas. Czarnowłosy objął mnie lekko w pasie. Spojrzałam na niego i już po kilku sekundach utonęłam w jego oczach.
Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie. Tak, to było jedno z tych wspomnień, które choć bardzo bolało, to nie oddałabym go za żadne skarby. Tęskniłam, bardzo. Za bardzo. Gdy zamykałam oczy z powrotem na kilka sekund byłam z Danem, Runo, Marucho, Baronem, Ace'm, Shunem...
Nie byłam pewna, czy uda mi się cokolwiek jeszcze naprawić. Dan, Dan może mi wybaczy. Runo, Marucho i Baron, raczej też. Ale Ace i Shun? Powiedziałabym, że to przysłowiowe marzenie ściętej głowy, ale w mojej obecnej sytuacji brzmiałoby to zbyt prawdziwie...
Jesteś żałosna...
Świetnie, jeszcze jej tutaj brakowało!
Słyszę to wszystko, wiesz? Jesteś jednym wielkim bałaganem. Żal mi ciebie. Tego nie da się słuchać.
Nie prosiłam cię o to.
Twój kochaś ci nie wybaczy. Nie masz ochoty poużalać się trochę nad złamanym sercem? Nie cierpisz? Nie płaczesz? Może go wcale nie kochałaś?
Zamilcz...
Boisz się do tego przyznać, co? Jakoś zbytnio nie rozpaczasz, może to blondyn obok ciebie cię zainteresował? Wiesz, podobno blondyni dobrze pasują z brunetkami!
Przestań! Przestań już!
Boisz się prawdy, siostrzyczko. Zawsze się jej bałaś. Spójrz, jakie to przyniosło efekty. Teraz to ciebie wszyscy nienawidzą. Jakie to uczucie?
- Wynoś się z mojej głowy! - wrzasnęłam, wplątując palce we włosy i boleśnie je zaciskając. Zacisnęłam mocno powieki i poczułam, jak łzy ściekają mi po policzkach. Jej słowa zabolały o wiele bardziej, niż jakikolwiek z ciosów cielesnych, jaki przyjęłam. Skuliłam się i zaczęłam drżeć.
Nie chciałam tego przyznać, ale bałam się. Bałam się, że ma rację, że inni mnie nienawidzą. Że miłość zmieniła się w nienawiść i nieważne co dalej zrobię, i tak nic się nie ułoży, dalsza egzystencja, bo inaczej tego nie nazwę, nie ma sensu. Zawsze się tego bałam - zgubić sens, zgubić powód. Podążanie cały czas na przód w nieznane było ciekawym rozwiązaniem, ale bez powodu do życia nie było nic warte.
Dlaczego to wszystko było takie trudne?! Czym sobie na to zasłużyłam...?
Poczułam ciepło naokoło siebie. Podniosłam powoli głowę i spojrzałam zapłakana na Hydrona, który usiadł obok mnie i teraz obejmował mnie ramieniem.
- Nie płacz - szepnął cicho, patrząc na mnie pustym wzrokiem.- Proszę.
Przyglądałam mu się przez chwilę, a potem uśmiechnęłam się lekko i skinęłam głową. Oparłam się o niego i przymknęłam ponownie oczy. Chłopak westchnął cicho i pogładził delikatnie dłonią moje włosy.
- Nie zostawię cię - powiedział po dłuższej chwili, a jego głos brzmiał już bardziej normalnie.- Nie zostawię cię Ichiro.
- Dziękuję...-szepnęłam i, po kilku minutach braku odpowiedzi, pozwoliłam sobie zasnąć.
***
- ŻE CO?! - Wyrocznia wydarła się na cały głos. Skrzywiłam się, gdyż zrobiła to tuż obok mnie.
- Nie wrzeszcz tak głośno, stoję obok - mruknęłam, zatykając prawe ucho.
- Co ci do tego pustego łba wpadło, żeby pomagać temu napuszonemu księciu?! - najwyraźniej zignorowała moją prośbę.- Ty masz pojęcie w co się pakujesz?!
- A czy ja kiedykolwiek wiedziałam co robię? - spojrzałam na nią wymownie.
- I co, oczekujesz że on cię potem uwolni?! - przekręciłam oczami.- Co?!
- A jaki mam inny wybór? - zaśmiałam się cicho.- Co mam zrobić? Schować się pod łóżkiem z paczką ciasteczek, tylko po to, żeby za chwilę wyskoczyć spod niego z piskiem, bo pewnie jest tam jakiś mały pająk?
- To nie jest zabawne!
- No, może troszkę - uśmiechnęłam się szeroko.- Słuchaj, to najlepsze co mogę zrobić. I przede wszystkim, co chcę zrobić. Pomogę mu, dlatego proszę ciebie, bo bez ciebie mi się to nie uda. Wyrocznio, proszę.
Bakugan westchnął cicho.
- Akemi, przecież dobrze wiesz, co o tym sądzę...- odparła spokojnie, a ja nieco się zmartwiłam. Jak miałam pomóc Hydronowi bez niej?! - Ale jestem twoją partnerką, jeżeli według ciebie to słuszne, pomogę ci. Pomogę WAM.
- Wspaniale - odetchnęłam z ulgą.- W takim razie chodźmy!
- Co? Dokąd? - Wyrocznia zdziwiła się i usiadła na moim ramieniu.
- Idziemy potrenować z Hydronem, w końcu trzeba się jakoś zgrywać! - wybiegłam ze swojego pokoju i od razu wpadłam na króla. Zatrzymałam się gwałtownie.
- Zgrywać? - zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie.- W czym?
Myśl Ichiro, myśl! I lepiej żebyś wymyśliła coś sensownego!
- Um...my...szaszłyki! Tak! Chcemy się zgrywać w robieniu szaszłyków! No wiesz, ja papryka, on kurczak...- wypaliłam co akurat przyszło mi do głowy. Swoją drogą, to chyba głodna jestem...
Zenehold popatrzył na mnie jak na świra.
- Szaszłyki?!
- No, nie słyszałeś o nich nigdy, to takie patyczki z...
- WIEM CO TO SĄ SZASZŁYKI!
- To po co się głupio pytasz?! - usłyszałam jak Wyrocznia wzdycha na moim ramieniu. Spojrzałam na nią.- No co, źle mówię?
- Brak mi słów do ciebie...
- Kupię ci słownik na urodziny - wyszczerzyłam się, po czym spojrzałam z powrotem na króla.- Miło się gadało, ale muszę już lecieć! Papatki!
Wyminęłam go szybko i puściłam się biegiem przez korytarz. Nie było szans, żebym mu wcisnęła ten kit o szaszłykach. Na pewno już coś podejrzewał. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu.
***
- Dalej! Teraz! - krzyknęłam do Wyroczni, a gdy obracałam z powrotem głowę, zderzyłam się z również biegnącym Hydronem. Odbiliśmy się od siebie i oboje boleśnie upadliśmy na podłogę. Krzyknęliśmy równocześnie i spiorunowaliśmy się morderczymi spojrzeniami.
- Przestań na mnie wpadać! - krzyknął oburzony.
- To ty przestań! Wbiegasz na moją część pola walki! - zaprotestowałam.
- Ale to ty cały czas zmieniasz taktykę!
- A ty za wolno aktywujesz karty supermocy!
- A ty cały czas rzucasz Wyrocznię w nieodpowiednie miejsce!
- A ty...- taaaa, zgrywanie się szło nam po prostu wspaniale...
Wyrzucaliśmy tak sobie jeszcze przez kilka minut, aż nastąpiło ''No i dobra!'', po czym skrzyżowaliśmy ręce na klatkach piersiowych i odwróciliśmy się do siebie plecami.
Uh! Oboje lubiliśmy robić wszystko po swojemu, to okazało się trudniejsze niż myślałam!
- Ej, dzieciaki, przestańcie się na siebie obrażać i dojdźcie w końcu do jakiegoś porozumienia! - Wyrocznia odezwała się poirytowana. Dryoid stał spokojnie obok niej. Coraz bardziej było mi żal Hydrona. Ja mogłam z Wyrocznią porozmawiać, nawet jeżeli często się kłóciłyśmy i często chciałam ją wcisnąć do puszki po tuńczyku a potem wyrzucić do wody pełnej wściekłych bobrów i patrzeć jak ją konsumują, ale...ale chociaż mogłam się do niej odezwać. A on? Dryoid nic nie mówił, nie ruszał się jeżeli akurat nie był na polu bitwy. To było...przykre. Sprawiało, że książę był bardziej samotny.
Zaczęło mnie nagle zastanawiać, co dalej. No bo...załóżmy, że wygramy tą walkę jakimś cudem i...co potem? Przecież nie miałam dokąd pójść, bo przecież na ziemię nie wrócę...Wtedy zostaje albo błądzić po świecie i wymiarach, z nadzieją że...nawet nie wiem z jaką nadzieją...po prostu z nadzieją, albo zostać z Hydronem. Pokręciłam głową. Jeszcze nie wygraliśmy, więc nie musiałam podejmować takiej decyzji. A jeżeli tak się stanie, że zwycięstwo będzie nasze, to zrobię to co zawsze : pójdę za intuicją i impulsem.
- Dobra, Ichiro, spróbujmy jeszcze raz - Hydron odezwał się za mną, choć nie odwrócił się.
- Zgoda - westchnęłam.- Omówmy to jeszcze raz a potem ponówmy próbę praktyki.
Przedyskutowaliśmy jeszcze raz całą taktykę i w końcu zabraliśmy się za ''zgrywanie''
- Synteza supermocy aktywacja! - krzyknęłam, ładując kartę.- Blask światła!
- Supermoc aktywacja! Ostrze Murasame! - Hydron szybko dołączył się do walki przeciwko przykładowemu przeciwnikowi, którego udało nam się zaprogramować...
- Znasz się na tym? - blondyn zapytał, zaglądając mi przez ramię.
- Um...jaaaasne - wyszczerzyłam się zakłopotana. Spojrzałam załamana na ekrany naokoło siebie. Nawet nie wiedziałam na który patrzeć, co dopiero zaprogramować tutaj coś?! Ech, w takim momentach Marucho naprawdę by się przydał...
- Dlaczego jakoś ci nie wierzę? - chłopak spojrzał na mnie z politowaniem, obserwując moją absolutną niewiedzę.
- Nie doceniasz moich umiejętności - mruknęłam, klikając coś na klawiaturze. Otworzyło się jakieś okienko. O! Nieźle mi idzie!
- Co teraz? - Hydron spytał, zacierając ręce. Zamilkłam.
- Zepsułeś chwilę - podrapałam się w tył głowy, nie mając najmniejszego pojęcia, co mam tutaj wpisać.- Ej, macie tutaj wikipedię?
- Co mamy? - książę wytrzeszczył oczy.
- Rozumiem, że nie...a szkoda, tam jest wszy...a google? - moje oczy się zaświeciły.- Na google jest wszystko i różne instrukcje!
- Akemi, cokolwiek to moogle jest, wątpię żeby miało takie informacje - odparł spokojnie. Dałam sobie spokój z poprawianiem go. Muszę coś wymyślić, muszę...
- Dobra, to po prostu...- wystukałam na klawiaturze zdanie ''Przeciwnik do walki''.
- I ty myślisz, że to zadziała? - blondyn prychnął.
- A masz lepszy pomysł, mądralo? - warknęłam, wstając z krzesła.- Jak chcesz to sam sobie to zaprogramuj!
- Dawaj to - zajął moje miejsce i zaczął wpisywać jakieś dziwne kody. Już po chwili na ekranie pokazało się słowo ''Gotowe'', a ja popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Wyciągnął się na fotelu i spojrzał na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- Byłam na dobrej drodze...- mruknęłam, chcąc jakąś obronić swoje dobre imię.
- Chyba do wyjścia...
Tym razem kula światła pomknęła w stronę wroga a Dryoid idealnie schował się za nią i gdy tarcza naokoło przeciwnika pękła, zadał ostateczny cios. Hologram zniknął, a kawałek dalej pojawił się kolejny.
- Gotowa Ichiro?!
- Zawsze!
- Supermoc aktywacja! - krzyknęliśmy równocześnie, ładując kolejne karty.
- Wulkan pięści!
- Brama kryształu!
Kolejny przeciwnik zniknął.
Wymieniliśmy spojrzenia i uśmiechnęliśmy się szeroko. Może jednak była jakaś nadzieja, że nam się uda?
- Dalej, nie przestajemy teraz! Supermoc aktywacja! - blondyn się zaczynał rozkręcać.- Płochliwa ważka!
- Jasne! Strzała Odyna! - aktywowałam supermoc i z zadowoleniem przybiłam z Hydronem piątkę.
Walczyliśmy jeszcze przez jakiś czas. Chyba długi czas, bo przestaliśmy dopiero gdy się zmęczyliśmy.
- Hydron - odezwałam się po chwili, opierając dłonie na kolanach.
- Co? - poniósł na mnie zmęczony wzrok.
- Jesteś idiotą - skwitowałam.- Ale fajnie się z tobą gra.
Oby dwoje wybuchliśmy śmiechem. Szczerym, ciepłym. Takim, jakiego nam brakowało.
***
Muahahaha, jeeeest przed końcem miesiąca! xD
Ale...
To. Jest. Straszneeeee Q_Q
Obliczyłam, że zostało około 5 rozdziałów do końca serii (zależy od tego, czy coś jeszcze wymyślę i jak to wszystko rozłożę, bo wszyscy wiedzą, że jestem leniwa i nie chce mi się pisać meeeega długiego rozdziału ._.)
Jeszcze waham się co do drugiej serii....Ale w najbliższym czasie postaram się zdecydować...
Chcielibyście poczytać drugą serię? ^ ^
Zaczęło mnie nagle zastanawiać, co dalej. No bo...załóżmy, że wygramy tą walkę jakimś cudem i...co potem? Przecież nie miałam dokąd pójść, bo przecież na ziemię nie wrócę...Wtedy zostaje albo błądzić po świecie i wymiarach, z nadzieją że...nawet nie wiem z jaką nadzieją...po prostu z nadzieją, albo zostać z Hydronem. Pokręciłam głową. Jeszcze nie wygraliśmy, więc nie musiałam podejmować takiej decyzji. A jeżeli tak się stanie, że zwycięstwo będzie nasze, to zrobię to co zawsze : pójdę za intuicją i impulsem.
- Dobra, Ichiro, spróbujmy jeszcze raz - Hydron odezwał się za mną, choć nie odwrócił się.
- Zgoda - westchnęłam.- Omówmy to jeszcze raz a potem ponówmy próbę praktyki.
Przedyskutowaliśmy jeszcze raz całą taktykę i w końcu zabraliśmy się za ''zgrywanie''
- Synteza supermocy aktywacja! - krzyknęłam, ładując kartę.- Blask światła!
- Supermoc aktywacja! Ostrze Murasame! - Hydron szybko dołączył się do walki przeciwko przykładowemu przeciwnikowi, którego udało nam się zaprogramować...
- Znasz się na tym? - blondyn zapytał, zaglądając mi przez ramię.
- Um...jaaaasne - wyszczerzyłam się zakłopotana. Spojrzałam załamana na ekrany naokoło siebie. Nawet nie wiedziałam na który patrzeć, co dopiero zaprogramować tutaj coś?! Ech, w takim momentach Marucho naprawdę by się przydał...
- Dlaczego jakoś ci nie wierzę? - chłopak spojrzał na mnie z politowaniem, obserwując moją absolutną niewiedzę.
- Nie doceniasz moich umiejętności - mruknęłam, klikając coś na klawiaturze. Otworzyło się jakieś okienko. O! Nieźle mi idzie!
- Co teraz? - Hydron spytał, zacierając ręce. Zamilkłam.
- Zepsułeś chwilę - podrapałam się w tył głowy, nie mając najmniejszego pojęcia, co mam tutaj wpisać.- Ej, macie tutaj wikipedię?
- Co mamy? - książę wytrzeszczył oczy.
- Rozumiem, że nie...a szkoda, tam jest wszy...a google? - moje oczy się zaświeciły.- Na google jest wszystko i różne instrukcje!
- Akemi, cokolwiek to moogle jest, wątpię żeby miało takie informacje - odparł spokojnie. Dałam sobie spokój z poprawianiem go. Muszę coś wymyślić, muszę...
- Dobra, to po prostu...- wystukałam na klawiaturze zdanie ''Przeciwnik do walki''.
- I ty myślisz, że to zadziała? - blondyn prychnął.
- A masz lepszy pomysł, mądralo? - warknęłam, wstając z krzesła.- Jak chcesz to sam sobie to zaprogramuj!
- Dawaj to - zajął moje miejsce i zaczął wpisywać jakieś dziwne kody. Już po chwili na ekranie pokazało się słowo ''Gotowe'', a ja popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Wyciągnął się na fotelu i spojrzał na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- Byłam na dobrej drodze...- mruknęłam, chcąc jakąś obronić swoje dobre imię.
- Chyba do wyjścia...
Tym razem kula światła pomknęła w stronę wroga a Dryoid idealnie schował się za nią i gdy tarcza naokoło przeciwnika pękła, zadał ostateczny cios. Hologram zniknął, a kawałek dalej pojawił się kolejny.
- Gotowa Ichiro?!
- Zawsze!
- Supermoc aktywacja! - krzyknęliśmy równocześnie, ładując kolejne karty.
- Wulkan pięści!
- Brama kryształu!
Kolejny przeciwnik zniknął.
Wymieniliśmy spojrzenia i uśmiechnęliśmy się szeroko. Może jednak była jakaś nadzieja, że nam się uda?
- Dalej, nie przestajemy teraz! Supermoc aktywacja! - blondyn się zaczynał rozkręcać.- Płochliwa ważka!
- Jasne! Strzała Odyna! - aktywowałam supermoc i z zadowoleniem przybiłam z Hydronem piątkę.
Walczyliśmy jeszcze przez jakiś czas. Chyba długi czas, bo przestaliśmy dopiero gdy się zmęczyliśmy.
- Hydron - odezwałam się po chwili, opierając dłonie na kolanach.
- Co? - poniósł na mnie zmęczony wzrok.
- Jesteś idiotą - skwitowałam.- Ale fajnie się z tobą gra.
Oby dwoje wybuchliśmy śmiechem. Szczerym, ciepłym. Takim, jakiego nam brakowało.
***
Muahahaha, jeeeest przed końcem miesiąca! xD
Ale...
To. Jest. Straszneeeee Q_Q
Obliczyłam, że zostało około 5 rozdziałów do końca serii (zależy od tego, czy coś jeszcze wymyślę i jak to wszystko rozłożę, bo wszyscy wiedzą, że jestem leniwa i nie chce mi się pisać meeeega długiego rozdziału ._.)
Jeszcze waham się co do drugiej serii....Ale w najbliższym czasie postaram się zdecydować...
Chcielibyście poczytać drugą serię? ^ ^