poniedziałek, 29 lipca 2013

Epilog

26 komentarzy:


- I co było dalej? No co? - dziewczyna pociągnęła matkę za róg sukienki, ponaglając ją.
Kobieta spojrzała z uśmiechem na swoją pociechę. Im dłużej na nią patrzyła, tym więcej radosnych iskierek tańczyło w jej zielonych oczach.
- Oj Charlotte, musisz się nauczyć cierpliwości! - zaśmiała się.- Też taka byłam, zawsze chciałam wszystko wiedzieć już, teraz, natychmiast!
- Więc wiesz jakie to jest irytujące! - nastolatka mruknęła, przeczesując dłonią czarne włosy, jak zwykle poplątane przez wiatr.
- Mój stan w szpitalu przez długi czas się nie polepszał – zielonooka westchnęła. - Było to skutkiem niedożywienia oraz tego, że przez bardzo d ługi czas byłam pod wyjątkowo silną presją i stresem. Okazało się, że zanim odzyskałam przytomność, to spędziłam kilka dni w śpiączce. Jednak, jak sama widzisz, w końcu wydostałam się z tego szpitala!
- No jasne, dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych mamo! - Charlotte uśmiechnęła się szeroko, patrząc miodowymi tęczówkami z podziwem na matkę. Kobieta uśmiechnęła się, w duchu ciesząc się, że jej córka tak przyjęła całą tą historię. - Ale co było dalej z tobą i tatą?
- Jak się domyślasz, nie było to  łatwym zadaniem, aby ponownie go do mnie przekonać.
- Taa, nie trudno mi uwierzyć. Nadal nie chce mnie puścić na te wakacje z resztą! - dziewczyna jęknęła.
- Pojedziesz, nie martw się, już ja go przekonam! - zielonooka puściła oczko do córki i uśmiechnęła się.
- Dzięki – Charlotte od razu się rozchmurzyła.- To jak to dalej z wami było?
- Po niecałym roku odbudowałam jego zaufanie i wróciliśmy do siebie. Dokładnie w dniu moich osiemnastych urodzin. Za trzy lata się zaręczyliśmy a za kolejne dwa wzięliśmy ślub. Jakiś czas potem zjawiłaś się ty. Resztę już znasz.
- Wow, mamo, miałaś naprawdę ciekawe życie! - młodsza czarnowłosa powiedziała, podekscytowana całą tą historią. Jednak westchnęła po chwili.- Ech, a ja jestem taka zwykła...
Akemi zmarszczyła brwi.
- Po pierwsze, nie jesteś zwykła – pogroziła córce palcem.- Jesteś naprawdę wyjątkowa.
- Bo umiem kilka sztuczek? - nastolatka przekręciła oczami, po czym uniosła do góry dłonie. Przez okno wpadł silny wiatr, który zaczął wszystko podnosić do góry. Szybko opuściła ręce i wiatr zniknął.
- To nie jest kilka sztuczek – zielonooka skarciła ją.- Twoja moc się dopiero rozwija. Twój ojciec nauczył się używać wiatru żeby latać dopiero jak miał szesnaście lat.
- A ja mam prawie piętnaście i nadal nic takiego nie umiem.
- Nauczysz się, zobaczysz – kobieta uśmiechnęła się ciepło do córki.- Ale nie będzie to łatwe, tym bardziej, że wcale nie jest tak łatwo to wszystko kontrolować, uwierz. Mi się nadal czasem zdarza coś przez przypadek podpalić! - zachichotała na samą myśl.- No i po drugie, mam nadzieję, że jednak nigdy nie przyjdzie ci przeżyć DOKŁADNIE tego samego co mi. Opowiedziałam ci tą historię nie po to, żebyś zachowała się identycznie jak ja, ale po to, abyś wyciągnęła z tego wnioski i była rozważna.
- Będę, obiecuję! - dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie.
- Znam ten uśmieszek – dobiegł je znajomy męski głos. Obróciły się i spojrzały na czarnowłosego, który trzymał na rękach dwójkę bliźniaków. Uśmiechał się lekko do nich.- Twoja matka też się tak zawsze uśmiechała i przeważnie znaczyło to, że za chwilę coś wysadzi w powietrze.
Czarnowłose wybuchły śmiechem, podczas gdy on odstawił chłopców na ziemię. Od razu podbiegli do matki i uczepili się jej nóg, szczerząc się.
- Mama też wszystko wysadzała? - Naoki zapytał, skacząc do góry, żeby wzięła go na ręce.
- No jak szczenię – Charlotte mruknęła, patrząc z lekką niechęcią n a hałaśliwych braci.
- Tak jak my?! - Nathan zaczął malować farbkami buty matki.
Starsza córka spojrzała na to i uniosła do góry brwi.
- Usiłowali podpalić jakiegoś kota na drzewie – Shun spojrzał z pretensjami na żonę, która była zbyt zajęta mówieniem swoim synom jak bardzo ich kocha.- Akemi!
- Co? A, tak. Oj no, każdy się musi wyszaleć! - zielonooka nie widziała w tym żadnego problemu.
- Słuchaj, może tobie to nie przeszkadza, bo nie widzisz co robią, gdy ty wkładasz rzeczy do koszyka lub sprawdzasz listę zakupów, ale...
- Kochanie, nie stwarzaj sobie dodatkowych problemów! - czarnowłosa odstawiła pięcioletniego syna i pocałowała Shuna w policzek. Ten westchnął zrezygnowany.
- Taato, to mogę jechać na ten obóz? - Charlotte postanowiła wykorzystać moment.
- To jest absolutnie wyk...
- Ależ oczywiście! - zielonooka szturchnęła czarnowłosego łokciem w bok, uśmiechając się przy tym.
- Dzięki! - nastolatka zarzuciła tacie ręce na szyję i mocno się do niego przytuliła. Ten spiorunował Akemi wzrokiem, jednak się nie odezwał.
- Nie ma sprawy, mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić – rzucił po chwili, całując córkę w czoło. Ta uśmiechnęła się i spojrzała na młodszych braci.
- Charlotte, pooobaaawisz się z nami? - zapytali równocześnie.
- Nie ma mowy – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Wtedy w zielonych oczach chłopców zapaliły się małe iskierki. Uśmiechnęli się diabolicznie i pobiegli na górę.
- Tak szybko się poddali? - Aki zastanowiła się.
- O niieee! Mój pokój! - nastolatka jęknęła, po czym rzuciła się w pogoń za bliźniakami.- Wynocha z mojego pokoju! Małe wredne demony!
Shun westchnął, po czym podszedł i objął żonę. Ta chętnie zatonęła w jego ramionach.
- Urwanie głowy z nimi – zaśmiał się cicho, a jej serce zaczęło szybciej bić na ten dźwięk. Choć słyszała to często, to nadal nie mogła się tym nacieszyć. - Ale nie da się nie kochać. Tak samo jak z tobą.
- Mogłeś wybrać sobie inną żonę, miałbyś wtedy też inne dzieci – zachichotała.- Na pewno spokojniejszy dom.
- Nie chcę – spojrzał jej w oczy.- Często trafia mnie szlag, ale w życiu nie zamieniłbym tego wszystkiego. Choć, czasem odrobina spokoju byłaby mile widziana – zauważył, słysząc coraz głośniejsze huki dochodzące z piętra wyżej. Westchnął.- Idę ich tam ogarnąć, bo znowu zrujnują cały dom!
Pocałował szybko Akemi w usta, po czym udał się na górę.
Czarnowłosa uśmiechnęła się.
- To moja nagroda – pomyślała, zamykając na chwilę oczy.- Oni są nagrodą, że wytrzymałam i podjęłam słuszną decyzję...
Przypominała sobie, jak dowiedziała się, że jest w ciąży. Wróciła wtedy do domu i zamknęła się w sypialni na kilka godzin, obawiając się reakcji czarnowłosego. Co prawda byli już małżeństwem, ale nigdy nie rozmawiali na temat dzieci. W końcu jednak wpuściła go do pokoju i podała kartkę z wynikami. Nerwowo mięła w dłoni bluzkę którą akurat na sobie miała, oczekując jego odpowiedzi. Kamień spadł jej z serca, gdy czarnowłosy się wtedy uśmiechnął i ją przytulił.
Pamiętała, jak jej pilnował gdy była w ciąży. Nigdy się tego po nim nie spodziewała, jednak chłopak wszystkie czynności wykonywał za nią i spełniał każdą jedną jej zachciankę. Gdy brała do ręki talerze ze zmywarki aby odłożyć je do szafki, zaraz je jej odbierał i sam zanosił. A gdy była już  w ostatnim miesiącu, wystarczyło żeby tylko na chwilę obudziła się w nocy a czarnowłosy już dostrzegał różnicę w jej oddechu i się budził, natychmiast zadając pytanie ''To już?''
A gdy ''to już'' nastąpiło, siedzieli właśnie razem z Danem na tarasie, jedząc ciasto.
Uśmiechnęła się na wspomnienie, gdy Shun miał ochotę zabić Dana w aucie, za to że musieli  na niego czekać, bo chciał wziąć kamerę która zresztą potem wyleciała za okno, a to że Dan za nią nie podążył było spowodowane przez pielęgniarki które ich rozdzieliły w szpitalu.
Pamiętała, jak czarnowłosy najpierw bał się wziąć córkę na ręce i jak go przekonywała, żeby to w końcu zrobił. A gdy się udało,  dostrzegła z jaką miłością patrzył na dziecko. Od tamtej pory nie było nic ważniejszego od Charlotte.
Osobiście urządził jej plac zabaw w ogrodzie a także zajął się jej pokojem. Często w nocy wstawał, żeby uśpić małą, gdy zaczynała płakać, żeby czarnowłosa mogła odpocząć.
A gdy zjawiły się bliźniaki, było tak samo.
- Jestem taka szczęśliwa – pomyślała, patrząc jak Charlotte wybiega z domu i dołącza do grupki swoich przyjaciół. Dostrzegła, jak jej dłoń ocierała się lekko o dłoń niebieskowłosego Ryu, syna Ace'a i jego dokładnej kopii, zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu.
Shunowi się to nie podobało, że ta dwójka ma się ku sobie i często powtarzał że ''Brakuje nam tylko Ace'a-teścia'', jednak Akemi to wcale nie przeszkadzało.
Była ciekawa, jakie przygody czekają  na jej dzieci i trochę  żałowała, że jej czas na to się już skończył, jednak wiedziała, że zawsze trzeba w końcu ustąpić.
Bakugany nadal przyjaźniły się z ludźmi i wiadomo było, że jeszcze nie raz znajdzie się potrzeba, aby nowi bohaterowie wzięli się za ratowanie świata.
Uśmiechnęła się szerzej.
Wiedziała, czyje to będzie zadanie.



****


No i namówiliście mnie na ten epilog no xD

Ale proszę sobie nie myśleć, że drugi raz też dam się w coś wkręcić! xD

Tak czy inaczej....muahahaha, Aki i Shun mają swoje własne piekło w domku :D
Mam nadzieję, że ten epilog już Was zadowolił!


Boże, Boże, ludki chcą, żebym czytała ich blogi i pisała oceny na temat treści...ratunku.