Szliśmy zgranym krokiem. Trzymał mnie za rękę. Oddychaliśmy szybko, niespokojnie. Korytarz zdawał się ciągnąć w nieskończoność, każdy kolejny krok potęgował strach. Ten wydłużony czas był istną torturą. To co czekało na końcu było nieuniknione, ta świadomość przyśpieszała bicie naszych serc.
Gdy byliśmy już przy drzwiach, zaczęłam czuć dreszcz emocji, lekko drżałam. Blondyn ścisnął mocniej moją dłoń i uśmiechnął się słabo.
- Wyjdziesz z tego cało Ichiro - wyszeptał, a ja drgnęłam niespokojnie.- To jedyne co mogę ci obiecać. Być może przegramy...
- Ale przegramy razem... - przytuliłam go lekko.
Objął mnie delikatnie.
Nie mam pojęcia ile tak staliśmy. To nie zdawało się być teraz ważne. Wystarczyło, że czułam go obok siebie.
W końcu mnie puścił. Złapał za klamkę. Uśmiechnęliśmy się i weszliśmy na arenę walk, z delikatną wewnętrzną obawą, że weszliśmy bezpowrotnie.
***
Bakugany pojawiły się na polu bitwy. Spojrzałam na Hydrona. Uśmiechał się, pewny siebie. Odwzajemniłam uśmiech, sama czując się jakoś lepiej. Skinęliśmy głowami i natychmiast załadowaliśmy pierwsze karty supermocy, tak jak ćwiczyliśmy. Wszystko miało iść jak zaplanowaliśmy.
***
Farbros upadł pod nogi Zeneholda. Przybiliśmy z Hydronem szybką piątkę i zaśmialiśmy się triumfalnie.
- Jakimś cudem wam się udało to wygrać, dzieciaki - król warknął, podnosząc bakugana.- Ale druga runda jest już moja! Bakugan bitwa! Bakugan start!
- Bakugan bitwa! - równocześnie rzuciliśmy bakugany na pole bitwy.- Bakugan start!
Wymieniliśmy spojrzenia. Wszyscy troje aktywowaliśmy od razu kolejne karty.
***
- Cholera! - blondyn przeklął, gdy bakugany wróciły w postaci kulek prosto pod nasze stopy. Zacisnęłam zęby i zignorowałam piekący ból w ramieniu. Dryoid w ostatniej chwili zdążył mnie uratować, zanim jeden ze strzałów Farbrosa by mnie trafił, ale przy upadku porządnie rozcięłam sobie ramię. To już nie było zabawne, to wszystko było bardzo, ale to bardzo poważne i nawet ja zdawałam sobie z tego sprawę.
- Musimy wziąć się w garść - mruknęłam, opierając ręce na kolanach. Spojrzałam na niego. Też zaczynał być już zmęczony. Widziałam tą irytację. Nie chciał przegrać, wręcz nie mógł. Nie mógłby się tak upokorzyć, dlatego nawet ta drobna porażka doprowadzała go do szału.- Jeszcze jedna runda.
- To jego ostatnia! - fioletowooki wycedził przez zęby i natychmiast rzucił bakugana na pole bitwy. Nie miałam innego wyjścia jak zrobić to samo.
***
Wszystko się skomplikowało. Nasz cały plan został wywrócony do góry nogami. Nie przewidzieliśmy, że Farbros ma zestaw bojowy, dzięki któremu zmienia się w Farbrosa Napastnika, który tak jakby właśnie usiłował nas doszczętnie rozwalić. W chmurze dymu nic nie widziałam. Rozejrzałam się nerwowo. Mignęło mi z oddali czerwone światło. Moje oczy rozszerzyły się gdy zrozumiałam, że to pocisk zmierzający w moim kierunku.
- Uważaj! - Hydron wpadł na mnie, odpychając kawałek od miejsca w którym sekundę później wylądował strzał. Ziemia się zatrzęsła, zacisnęłam mocno powieki a chłopak mnie sobą zakrył. Za kilka sekund znalazłam w sobie odwagę, aby otworzyć oczy. Miał poranioną twarz, od czasu do czasu krzywił się lekko. Jego ubrania były zniszczone, w wielu miejscach porwane, podobnie zresztą jak i moje. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Chcesz się wycofać? - zapytał cicho, jakby z nutką nadziei, że przytaknę.
- Teraz? - przełknęłam ślinę.- Teraz nie ma już odwrotu. Jeżeli się poddasz, on cię zgniecie i wbije twarzą w ziemię. Nie wspominając już o tym, że najprawdopodobniej i tak się nas pozbędzie.
- Masz rację, teraz trzeba już tylko iść przed siebie - uśmiechnął się słabo. Był taki inny od Shuna. To zawsze ja dawałam otuchy jemu, uśmiechając się gdy było tragicznie. W tym momencie to Hydron podnosił w ten sposób na duchu mnie. Jak...jak przyjaciel.- Wstajemy czy chcesz poleżeć?
- Nie, chyba trzeba coś najpierw dokończyć - uśmiechnęłam się szeroko i oboje szybko poderwaliśmy się na nogi. Wyrocznia i Dryoid byli w kiepskiej sytuacji.
Chłopak ponownie złapał mnie za rękę.
- Cała moc? - zapytał.
- Cała moc.
- Razem?
Zawahałam się na sekundę, po czym wszystkie wątpliwości nagle ze mnie uleciały.
- Razem!
***
Blask. Oślepiający blask.
Podłoga pod stopami drżała.
Ledwo czułam swoje ciało.
Zmrużyłam oczy. Dostrzegłam go.
Zmusiłam nogi do biegu, kierując się w jego stronę. Wszystko zdawało się dziać jakby w zwolnionym tempie.
Spojrzał na mnie spojrzeniem, po którym trudno było wyczytać, jakie emocje nim kierują. Wydawało się być przepraszające, ale jakby odrobinę zadowolone, choć w tym samym czasie przerażone.
Wyciągnęłam bezradnie rękę w jego stronę, usiłując przyśpieszyć biegu.
- Przepraszam Aki - ledwo usłyszałam jego głos. Uśmiechnął się lekko.- Naprawdę przepraszam...
Otworzyłam usta, ale nie zdążyłam krzyknąć. Strzał trafił w ziemię, całkowicie mnie oślepiając, tworząc silne trzęsienie, które zwaliło mnie z nóg. Poczułam ostry ból w czaszce i nagle wszystko zniknęło.
***
Otworzyłam oczy, gdy boleśnie wylądowałam na zimnej posadzce. Skrzywiłam się lekko i rozejrzałam. Ciemno, ledwo co widziałam. Przekręciłam się na bok i powoli podniosłam.
- C-co się stało...- mruknęłam cicho do siebie, masując delikatnie obolałą głowę.
- Przegraliście smarkulo! - skierowałam wzrok na źródło głosu. Zenehold.
Nagle wszystkie wspomnienia wróciły do mnie. Nie przykułam do nich większej uwagi...poza ostatnim.
- Co z Hydronem?! - krzyknęłam poddenerwowana, rzucając się w jego stronę. Moje ręce napotkały kraty. No pięknie...
- Ja nie wiem, co w tobie takiego jest, Ichiro - mężczyzna zmrużył brwi i podszedł nieco bliżej, choć nie na tyle, aby moje ręce mogły go dosięgnąć zza krat.- Nie mam pojęcia, skąd ta umiejętność omotania i oczarowania kogo tylko zechcesz. Ale jedno jest pewne. Wszystkie twoje ofiary słono za to płacą. Nawet życiem. Jakie to uczucie?
Zbladłam. Bicie serca przyśpieszyło, tak samo jak oddech. Do głowy napłynęło mi tysiące myśli, niczym przekrzykujące się głosy, na żadnym nie mogłam się skupić. Przez chwilę starałam się jak mogłam odepchnąć od siebie tą wiadomość. W końcu to nie było możliwe! Hydron nie mógł umrzeć! Po prostu nie mógł! Nie mógłby mnie przecież zostawić!
Łza spłynęła po moim policzku.
Mógł.
Był tylko człowiekiem, nie był nieśmiertelny.
- No? Jakie to uczucie, Akemi? - król spojrzał na mnie ze złośliwym uśmiechem. Milczałam. Więcej łez zaczęło spływać po policzkach.- Zostawię cię z tym. Samą. Żeby mocniej bolało.
Jego kroki oddaliły się. Moje dłonie ześlizgnęły się po kratach w dół, aż opadłam na kolana. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Co myśleć. Co czuć...
Ostatecznie ukryłam twarz w dłoniach się rozpłakałam.
Powinnam była powstrzymać Hydrona od tej walki, zamiast go popierać. Może gdybym z nim nie poszła, to by tego nie zrobił? A może to i tak by nic nie zmieniło?
- Wyrocznio, co robić? - zapytałam szeptem, ale odpowiedziała mi cisza. Zaczęłam drżeć. Nie było jej tu. Nie miałam pojęcia, co się z nią stało. W głowie miałam już najgorszą myśl - została zniszczona podczas tej walki z Farbrosem.
Jakie to uczucie?
Jakie to uczucie wiedzieć, że skrzywiłam całe mnóstwo ludzi, tylko dlatego, że myślałam, że robię dla nich coś dobrego?
Dlaczego byłam taka głupia? I dlaczego to akurat ci ludzie( i bakugany) musieli za to zapłacić?!
Skrzywiłam się i przesunęłam dłonie na głowę, po czym boleśnie wbiłam paznokcie w skórę.
Ból psychiczny na który byłam skazana mi się należał...
Tylko...co będzie ze mną dalej? Dlaczego król mnie nie zabił, tylko tutaj uwięził?
*****
Noooo, tak, byłam zbyt leniwa żeby opisać całą walkę, wybaczcie xD
Nie ma to jak zamiast napisać całość albo w ogóle pominąć to napisać przebłyski!
W każdym bądź razie...został jeden rozdział...uch, to tak okropnie smutne T^T
No a co do drugiej serii....sama nie wiem czy ją napiszę...z dwóch powodów, dobrych zresztą!
Po pierwsze...od września będę już w klasie maturalnej, będę miała mnóstwo nauki i bardzo mało czasu...
A po drugie, pomysł na drugą serię. Może i jest, ale jak dla mnie jest słaby...a wiecie, na pewno tak macie, że gdy skończycie czytać dobrą serię książek, to choć chcielibyście więcej to wiecie, że nie byłoby to już tym czym było, rozczarowałoby Was.
A że nie chcę Was rozczarować, to nie wiem czy jest sens to dalej ciągnąć.
Ech...ale z drugiej strony zostawienie tego bloga wydaje mi się po prostu straszne ._.
Dobra, mam nadzieję, że pomimo że jest dosyć krótki, to rozdział się podobał ^ ^
Zmusiłam nogi do biegu, kierując się w jego stronę. Wszystko zdawało się dziać jakby w zwolnionym tempie.
Spojrzał na mnie spojrzeniem, po którym trudno było wyczytać, jakie emocje nim kierują. Wydawało się być przepraszające, ale jakby odrobinę zadowolone, choć w tym samym czasie przerażone.
Wyciągnęłam bezradnie rękę w jego stronę, usiłując przyśpieszyć biegu.
- Przepraszam Aki - ledwo usłyszałam jego głos. Uśmiechnął się lekko.- Naprawdę przepraszam...
Otworzyłam usta, ale nie zdążyłam krzyknąć. Strzał trafił w ziemię, całkowicie mnie oślepiając, tworząc silne trzęsienie, które zwaliło mnie z nóg. Poczułam ostry ból w czaszce i nagle wszystko zniknęło.
***
Otworzyłam oczy, gdy boleśnie wylądowałam na zimnej posadzce. Skrzywiłam się lekko i rozejrzałam. Ciemno, ledwo co widziałam. Przekręciłam się na bok i powoli podniosłam.
- C-co się stało...- mruknęłam cicho do siebie, masując delikatnie obolałą głowę.
- Przegraliście smarkulo! - skierowałam wzrok na źródło głosu. Zenehold.
Nagle wszystkie wspomnienia wróciły do mnie. Nie przykułam do nich większej uwagi...poza ostatnim.
- Co z Hydronem?! - krzyknęłam poddenerwowana, rzucając się w jego stronę. Moje ręce napotkały kraty. No pięknie...
- Ja nie wiem, co w tobie takiego jest, Ichiro - mężczyzna zmrużył brwi i podszedł nieco bliżej, choć nie na tyle, aby moje ręce mogły go dosięgnąć zza krat.- Nie mam pojęcia, skąd ta umiejętność omotania i oczarowania kogo tylko zechcesz. Ale jedno jest pewne. Wszystkie twoje ofiary słono za to płacą. Nawet życiem. Jakie to uczucie?
Zbladłam. Bicie serca przyśpieszyło, tak samo jak oddech. Do głowy napłynęło mi tysiące myśli, niczym przekrzykujące się głosy, na żadnym nie mogłam się skupić. Przez chwilę starałam się jak mogłam odepchnąć od siebie tą wiadomość. W końcu to nie było możliwe! Hydron nie mógł umrzeć! Po prostu nie mógł! Nie mógłby mnie przecież zostawić!
Łza spłynęła po moim policzku.
Mógł.
Był tylko człowiekiem, nie był nieśmiertelny.
- No? Jakie to uczucie, Akemi? - król spojrzał na mnie ze złośliwym uśmiechem. Milczałam. Więcej łez zaczęło spływać po policzkach.- Zostawię cię z tym. Samą. Żeby mocniej bolało.
Jego kroki oddaliły się. Moje dłonie ześlizgnęły się po kratach w dół, aż opadłam na kolana. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Co myśleć. Co czuć...
Ostatecznie ukryłam twarz w dłoniach się rozpłakałam.
Powinnam była powstrzymać Hydrona od tej walki, zamiast go popierać. Może gdybym z nim nie poszła, to by tego nie zrobił? A może to i tak by nic nie zmieniło?
- Wyrocznio, co robić? - zapytałam szeptem, ale odpowiedziała mi cisza. Zaczęłam drżeć. Nie było jej tu. Nie miałam pojęcia, co się z nią stało. W głowie miałam już najgorszą myśl - została zniszczona podczas tej walki z Farbrosem.
Jakie to uczucie?
Jakie to uczucie wiedzieć, że skrzywiłam całe mnóstwo ludzi, tylko dlatego, że myślałam, że robię dla nich coś dobrego?
Dlaczego byłam taka głupia? I dlaczego to akurat ci ludzie( i bakugany) musieli za to zapłacić?!
Skrzywiłam się i przesunęłam dłonie na głowę, po czym boleśnie wbiłam paznokcie w skórę.
Ból psychiczny na który byłam skazana mi się należał...
Tylko...co będzie ze mną dalej? Dlaczego król mnie nie zabił, tylko tutaj uwięził?
*****
Noooo, tak, byłam zbyt leniwa żeby opisać całą walkę, wybaczcie xD
Nie ma to jak zamiast napisać całość albo w ogóle pominąć to napisać przebłyski!
W każdym bądź razie...został jeden rozdział...uch, to tak okropnie smutne T^T
No a co do drugiej serii....sama nie wiem czy ją napiszę...z dwóch powodów, dobrych zresztą!
Po pierwsze...od września będę już w klasie maturalnej, będę miała mnóstwo nauki i bardzo mało czasu...
A po drugie, pomysł na drugą serię. Może i jest, ale jak dla mnie jest słaby...a wiecie, na pewno tak macie, że gdy skończycie czytać dobrą serię książek, to choć chcielibyście więcej to wiecie, że nie byłoby to już tym czym było, rozczarowałoby Was.
A że nie chcę Was rozczarować, to nie wiem czy jest sens to dalej ciągnąć.
Ech...ale z drugiej strony zostawienie tego bloga wydaje mi się po prostu straszne ._.
Dobra, mam nadzieję, że pomimo że jest dosyć krótki, to rozdział się podobał ^ ^