poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 49 - Widzisz tego ochroniarza który idzie w naszą stronę?! To wielki znak który mówi : CHRZANIĆ RZECZY, RATUJ ŻYCIE!

Szliśmy mało ruchliwą ulicą, pogrążeni w rozmowie.-Czyli vexosi uciekli?- Zapytałam zaniepokojona.
-Na to wygląda. Ale co się dziwić? To tchórze!- Ace uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie byłabym taka pewna...Co jeżeli coś planują?
-A niech sobie planują! Z nami nie mają szans!
-Skoro tak twierdzisz...- Rzuciłam nie przekonana.
-A jak tam na ziemi?
Co miałam mu odpowiedzieć? Że to były dwa najpiękniejsze miesiące w moim życiu? Że mogłabym tam zostać gdyby nie wczorajsze wydarzenia? A może, że się zakochałam i uciekłam? Nie, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
-Tak sobie.- Wzruszyłam ramionami, udając obojętność.- Trochę nudno było.
-Zostałaś na dłużej.- Szarooki zauważył.
-No, bo eee...Drago się popsuł i nie mógł mi otworzyć portalu.
Taaa...Drago się popsuł...Jak ja czasem coś powiem...
-Popsuł? Jak to?
-No normalnie!- Przekręciłam oczami.- Wypadł przez okno i nie miał na tyle siły, żeby otworzyć dla mnie portal.
-Przez taki długi czas?
Bożee....czy on musi być aż tak dociekliwy?!
-No, tak.
-Phi, mój Percival nie jest takim cieniasem!  Dobra, chodźmy po te rzeczy do szkoły.  Mira nie odpuści.
-Ace, szkoła to jak dla mnie głupi pomysł...-Zaczęłam, ale mnie urwał.
-Myślisz, że ja sądzę inaczej?!  Ale skoro już musimy iść, to chodźmy chociaż razem. Chyba mi nie powiesz, że się boisz? - Spojrzał na mnie wyzywająco.
-To się okaże, kto się tu boi. - Uśmiechnęłam się zaczepnie i weszliśmy do sklepu. Było tu całe mnóstwo przyborów szkolnych.
-Bierzemy koszyk?- Zapytałam a Ace prychnął.
-Na co nam koszyk?! Tego nie będzie wiele.- Machnął ręką.
-Skoro tak mówisz...
***

S
taliśmy obładowani przyborami szkolnymi. Jeden zły ruch i wszystko nam wyleci z rąk.
-Mówiłem, żeby wziąć koszyk!- Ace rzucił po chwili.
-Jak cię zaraz zdzielę tym podręcznikiem po tym pustym łbie...- Warknęłam groźnie.
-Dobra, brakuje nam książki do matmy.- Chłopak zignorował moją groźbę.
Spojrzeliśmy na regał z książkami który miał chyba ze cztery metry. Książki do matematyki były na samej górze.
-Ja tam nie idę.- Wypaliłam po chwili.
-Oj, no weź! Kto tu jest ninja?! Daj mi swoje rzeczy i wspinaj się!
-Nie lepiej by było kogoś zawołać?
-Chcesz się tu zestarzeć?! Widzisz tą kolejkę?! Zanim ktoś nam tu pomoże miną wieki!
Westchnęłam i podałam mu swoje rzeczy. Nie widziałam już go zza wielkiej góry przyborów szkolnych. Przełknęłam ślinę i zaczęłam się wspinać. Muszę to przyznać, okazało się to trudniejsze od wspinaczki po ścianach czy drzewach.
-Tylko nie spadnij!- Dobiegł mnie śmiech Ace'a
-Cicho siedź!- Warknęłam i przez przypadek zrzuciłam kilka książek.- Oj...
-Ale z ciebie niezdara...
-Pilnuj swojego nosa!
-Ja umiem nie robić bałaganu. - Prychnął dumny z siebie.- Widzisz? Oto uśmiech mistrza!
-Nie widzę, bo nie chcę spaść! Niech ''mistrz'' uważa, bo za chwilę może już nie mieć zębów!- Krzyknęłam zirytowana a kolejne książki spadły. Już niewiele brakowało do ostatniej półki z tymi przeklętymi książkami do matmy.
-No tak...Nie każdy umie się skupić na dwóch rzeczach na raz!
-Przymknij się! Dobrze mi idzie!
-Nie oszukujmy się Akemi. Idzie ci fatalnie!
-Wcale nie!- Wrzasnęłam i wtedy...Wtedy cały regał zaczął lecieć w dół. A ja z nim. Szybko odskoczyłam zanim by mnie przygniótł do ziemi, i najprawdopodobniej połamał. Huk był tak głośny, jakby wywołało go trzęsienie ziemi. Ace upuścił swoje rzeczy i spojrzał na mnie oniemiały.
-Poszło ci gorzej niż myślałem, że może.
-TO TWOJA WINA!
-Tak, tak, ja wiem. Ale chodźmy już stąd.- Niebieskowłosy złapał mnie za rękę i zaczął 
ciągnąć do wyjścia.
-Ale nasze rzeczy...
-Widzisz tego ochroniarza który idzie w naszą stronę?! To wielki znak który mówi : CHRZANIĆ RZECZY, RATUJ ŻYCIE! - Rzucił się biegiem, ciągnąć mnie za sobą. Wypadliśmy na zewnątrz i zwolniliśmy.
-Możesz już puścić moją rękę.- Warknęłam. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony a ja się zmieszałam. Puścił moją rękę a ja spuściłam wzrok. Czemu się tak uniosłam? Czyżby tylko dlatego, że to nie był Shun? Shun...Muszę o nim zapomnieć. Ale jak mogę zapomnieć? Wszystko mi o nim przypomina. Każdy inny dotyk mnie drażni, każda sztuczka ninja przypominała mi nasze treningi, ciszę. Cisza. Przypominała mi go cisza. Przypominało mi go zimno, którego często używał, żeby mnie odsunąć. Przypominało mi go ciepło, które czułam gdy mnie pocałował. A więc na dobrą sprawę wszystko. Kiedy patrzyłam w szare oczy Ace czułam tęsknotę za tymi miodowymi. Przypominały mi się te iskierki. Jego słabe uśmiechy i cichy śmiech. Dawały mi powód, żeby wstać przed słońcem i zdążyć na poranny trening, żeby go zobaczyć. Nie mogłam zapomnieć tego, jak mnie trzymał. Jaka czułam się bezpieczna. I jego pocałunku, który...
-AKEMI UWAŻAJ!- Ace szarpnął mnie do tyłu a przede mną z ogromną prędkością przejechało jakieś auto. - Chcesz, żeby przejechała cię taksówka?!
- Sorki, zamyśliłam się troszkę.- Uśmiechnęłam się lekko.
-TROSZECZKĘ?! Ja tu walnąłem całą przemowę, a ty nic z tego nie usłyszałaś!- Zawołał oburzony.
-Oj, męska duma została zraniona.- Zachichotałam po czym dodałam już normalnie.- Ale i tak jesteś bohaterem! Uratowałeś mnie przed atakiem wściekłej taksówki. Dziękuję!
-Eee...-Szarooki popatrzył na mnie skołowany. Nie wiedział, czy ma się odgryźć, czy też nie.
-Szkoda, że nie widzisz swojej miny!- Parsknęłam śmiechem.
-Ha. Ha. Ale się uśmiałem.- Powiedział sarkastycznie. - Uważaj, nie śmiej się tyle, bo ci proteza wypadnie!
Spojrzałam na niego oburzona a on uśmiechnął się drwiąco. Nie wiedziałam jak się odgryźć, ale nie zamierzałam dać mu wygrać!
-A ty...Ty się tak nie szczerz, bo dostaniesz szczękościsku! - Wypaliłam w końcu.
-Auć, cóż za cięta riposta! - Zachichotał.
-Masz tak wielki nos, że kwiatki się boją jak je wąchasz!- Krzyknęłam rozzłoszczona.
-A ty masz tak postrzępione włosy, że ptaki robią sobie w nich gniazda.
Przegiął. Oj przegiął. Spojrzałam na niego rozgniewana po czym rzuciłam się na niego, powalając go na ziemię. - ZABIJĘ!
-AUĆ! ZOSTAW MNIE!- Pisnął po czym zamienił nas miejscami.- HA! I KTO TU RZĄDZI?!
-Na pewno nie ty!- Krzyknęłam i ponownie nas zamieniłam.- Odwołaj co powiedziałeś!
-Ty odwołaj pierwsza!- Znowu zamiana.
-Nigdy!- Zamiana.- Ty zacząłeś!
-To ty nie słuchałaś!- Zamiana.- Więc ty zaczęłaś!
-Przeproś mnie!- Zamiana.
-Ty mnie!- Zamiana...
-ACE! Czy ja mogę wiedzieć, co ty...-Mira ucięła na mój widok.- AKEMI?!
-Siemka!+ Wyszczerzyłam się do niej. - Miro, czy możesz powiedzieć temu oto osobnikowi, żeby ruszył swój zadek i zszedł ze mnie?!
-Ace!
-Ale to ona zaczęła! Niech przeprosi!
-Nigdy! Złaź ze mnie!- Kopnięciem zrzuciłam go z siebie i podniosłam się z ziemi.- Kretyn...
-Słyszałem to!- Ace rzucił oburzony i także wstał.
- I dobrze!
-Może chodźmy już...- Niebieskooka zasugerowała.
-Czemu?- zapytaliśmy z szarookim równocześnie.
-Przed chwilą biliście się na chodniku. Wszyscy się na nas gapią! A tak przy okazji, Ace, gdzie twoje rzeczy do szkoły?
Wymieniliśmy z niebieskowłosym spojrzenia.
***
-Nie! Ja się nie zgadzam! - Zaprotestowałam i złapałam się futryny.
-Nie masz wyjścia!- Mira starała się mnie wepchnąć do środka.
-Nigdy! Nie ma mowy!
-Akemi, to tylko mundurek! Wszyscy muszą je nosić!
-Ale ja nie chcę i nie będę go mieć!
-ACE! DO CHOLERY, POMÓŻ MI!
Ace tymczasem dusił się ze śmiechu jakiś metr od nas. Gdy udało nam się dostać książki ( Na szczęście bez informowania Miry co się stało w tym pierwszym sklepie) Mira mnie powiadomiła, że muszę nosić mundurek. Właśnie usiłowała mnie wepchnąć do sklepu, w którym miałam znaleźć mundurki.
-Ja nie chcę!
-Nie dramatyzuj! To nie koniec świata! ACE!
-Co ty ode mnie chcesz? To nie mój problem.- Szarooki uśmiechnął się drwiąco i oparł o ścianę obok.
-Pomóż mi ją tam wepchnąć!
-A sama nie potrafisz?
-A JAK MYŚLISZ?!
-Ech...- Chłopak westchnął i się przeciągnął.- Już idę.
-Ace! Ace, nie! Nie!- Zaczęłam krzyczeć.- Nie pomagaj jej!
-No to mnie przeproś.- Niebieskowłosy spojrzał na mnie triumfalnie.
-Nigdy!- Dziś zdecydowanie za dużo razy powtarzam to słowo...
-Nie to nie!- Ace prychnął po czym popchnął Mirę i oby dwie wpadłyśmy do sklepu, lądując na ziemi. - Tak jak chciałaś.
-MISTRZYNI AKEMI!- Nagle pojawił się Baron który się rzucił nas ściskać. Mira zaczęła coś mruczeć pod nosem a ja cicho jęknęłam po czym zaczęłam udawać, że nie żyję. Może nie będę musiała przymierzać tego mundurka...
***

-Akemi! Wyłaź!- Głos Miry. Tak, była już wściekła.
-Nie, nie wyjdę!- Jęknęłam i jeszcze raz spojrzałam w lustro.
-Oj, wyłaź Akemi! Wyłaź, bo mam już popcorn! Nie ma nic lepszego od dobrej komedii, popcornu i czegoś do picia!- Dobiegł mnie śmiech Ace'a.
-Ace, zamknij się! Inaczej ona nigdy nie wyjdzie z tej przeklętej przymierzalni! AKEMI!
Westchnęłam i wyszłam*. Wolę mieć już to z głowy.
-No widzisz?! Nie jest źle!- Mira zawołała zadowolona.
-Masz rację...jest tragicznie!- Jęknęłam.
-Ale teraz możesz robić za szkolnego upiora!- Ace wyszczerzył się.
-Ja ci dam szkolnego upiora...Ty będziesz moją pierwszą ofiarą!- Syknęłam, ruszając w jego stronę.
-Ej! Nie możesz się bić!- Spojrzałam na niego zdziwiona.- Inaczej się dowiem czy miałem rację mówiąc, że masz dziś czarne stringi!
Zrobiłam się czerwona ze złości. Zacisnęłam pięści a w okół mnie pojawiła się czerwona aura.
-Lepiej szybko uciekaj.- Wycedziłam a chłopak szybko zniknął. Już miałam ruszać za nim , gdy dobiegł mnie głos Barona.
-Mistrzyni Akemi, a co to stringi?
Załamałam się.
***
Kręciłam się. Nie mogłam zasnąć. Ace i Mira zadbali, żebym miała gdzie spać. Spałam w domu Ace'a.  Szarooki miał pokój na przeciwko mnie a Mira na końcu korytarza. Może dom nie był duży, ale dla nas wystarczył.
Raz było mi za gorąco, raz za zimno. Żadna pozycja nie pasowała. Było już dawno po północy. Każdy szmer powodował przyśpieszone bicie serca. W końcu nakryłam się kołdrą i zasnęłam.

Znowu stałam z boku, patrząc na młodszą siebie. Miała może ze 13 lat. Siedziała na jakiejś ławce a obok niej ten blondyn.
-Już nie daję rady Akira**...- Dziewczyna westchnęła.
- Będzie dobrze. Dasz radę. Zawsze dajesz!- Chłopak się uśmiechnął .- Zawsze ci pomogę. Zatańczymy?
-J-ja nie umiem...- Czarnowłosa spojrzała na niego zawstydzona.
-Nie kłam, chodź.- Błękitnooki złapał jej dłonie i wstali. Mimo, iż nie słyszałam muzyki, oboje kołysali się jakby ją słyszeli. Nagle chłopak zachichotał.
-I widzisz? Nie jest aż tak źle! Tylko gdybyś przestała mi usiłować połamać stopy słoniku...
Nagle dziewczyna wyrwała mu się i cofnęła. Na jej twarzy była wypisana złość. Wręcz furia.
-S-SŁONIKU?! Sugerujesz, że jestem gruba?!
-J-ja nic takiego nie powiedziałem...- Blondyn się cofnął, patrząc na nią przerażony. Najwidoczniej wiedział, że pożyje tak długo w zależności od tego, jakie dobierze słowa.
-Chcesz się wymigać?! Tak?!
-Nie! Akemi, ja...- Nie dane mu było dokończyć. Młodsza ja uderzyła go z liścia w policzek.Zachwiał się, ale udało mu się złapać równowagę. Błękitnooki jęknął, łapiąc się za obolałą kość policzkową.
-Ach, przepraszam! Z otwartej się nie liczy!- Dziewczyna uderzyła go pięścią z taką siłą, że się przewrócił. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Bez chwili czekania młodsza Akemi zaczęła szybko odchodzić.
-Auć...Ma dziwne sposoby okazywania uczuć.- Chłopak jęknął a obraz się rozmył.


Miałam wrażenie, że się obudziłam i nagle wpadłam w jakiś trans. Przed oczami stanął mi inny obraz.
Stałam w jakimś pokoju. Cisza. Ciemność. Nie mogłam rozpoznać, co to za pomieszczenie.
Drzwi. Nagle otworzyły się z hukiem. Nie widziałam kto wszedł do póki nie odsłonił zasłon. W świetle księżyca od razu go rozpoznałam. Młody ninja wpatrywał się uparcie  w księżyc.
- I co powiedział Dan? Wie coś o Akemi? - Ingram wyskoczyła z kieszeni chłopaka. Twarz czarnowłosego nie zdradzała za wiele. Usta były zaciśnięte w wąską linię a brwi było nieco zmarszczone.
-On bardzo dobrze wie. Wysłał ją do Vestalii. - Shun warknął, nie odrywając wzroku od księżyca.
-Jak to ją wysłał?!
-Drago otworzył jej portal. - (chciałam dopisać ''Pocztą!''- Dop. Autorki XD)
-To na co czekasz?! Leć za nią!
-Nie.
-Dlaczego nie?!
-A jak myślisz, czemu odeszła? Skoro tak zdecydowała to znaczy, że nie chciała, żebym za nią leciał.
-Shun, ona się przestraszyła tego uczucia.Tak jak i ty.
-Ja się nie przestraszyłem, ja tylko...
-Tylko? Oboje wiemy, że ani ty ani Akemi nie jesteście jakoś specjalnie rozgadani jeśli chodzi o uczucia. Więc kiedy przyszło co do czego...
-Przestań! To i tak już nieważne. I tak już jej nigdy nie zobaczę.- Shun zacisnął pięści.
-Możesz ją zobaczyć! Tylko się boisz!
-Nie! - Chłopak wrzasnął i rzucił pierwszą rzeczą jaką miał pod ręką. Spojrzał rozgniewany na Ingram po czym ją wyminął i złapał katanę która leżała na łóżku. Nim mrugnęłam czarnowłosy zaczął wymachiwać kataną, niszcząc wszystko co tylko  mógł. Krzyczał ze złości, z bezradności.
-Shun! Przestań!- Bakugan krzyknął.- Przestań! To nic ci nie da!
-Mam dość, mam dość! Dość! Wszystko mi o niej przypomina!- Łzy zbierały się w oczach chłopaka. To samo działo się ze mną.
-Shun...Przepraszam...- Wyszeptałam a chłopak nagle się zatrzymał. Osunął się na kolana a katana upadła obok niego.
-Shun?- Ingram podleciała do niego niepewnie.
-Mi się nawet wydaję, że słyszę jej głos. - Wyszeptał i szybko wytarł łzy wierzchem dłoni. - Nie mogę sobie wybaczyć, że ją pocałowałem. Inaczej by została. Mógłbym dalej codziennie na nią patrzeć. Na uśmiech który nie schodził z jej twarzy, zielone oczy w których było widać płomienie. Mógłbym dalej ją widywać...
-I dalej ukrywać swoje uczucia? Shun, byłeś dla niej nie miły, bo bolało cię, że nie możesz nic więcej niż tylko na nią patrzeć. Raniłbyś ją coraz bardziej, bo sam byś bardziej cierpiał. Więc tak czy inaczej, straciłeś ją przez swój chłód, głupotę i obojętność. Widziałam jak na ciebie działa. Sprawiała, że z powrotem...Z powrotem żyłeś.
Nastała cisza. Było mi przykro. Sprawiłam mu tyle cierpienia. I jeszcze byłam taką egoistką by się odgryzać gdy był dla mnie oschły... Chciałam tam być. Obok niego. Sprawić, żeby przestał cierpieć. Ale nie mogłam. Zarówno on jak i ja, byliśmy skazani na cierpienie. Za to, że się pokochaliśmy. Że odważyliśmy się szukać szczęścia, które nie istnieje.
Nagle drzwi się lekko uchyliły. Uniosłam głowę do góry.
-S-Shun? Co się stało?- Poznałam delikatny głos Alice. Rudowłosa kucnęła obok Shuna.- Shun... Chodzi o Akemi, prawda?
-To już nie istotne.
-Shun, nie chcę patrzeć jak cierpisz...-Dziewczyna dotknęła dłonią jego warzy.
-To wyjdź.- Chłopak warknął, odsunął dłoń i wstał.
-A-ale Shun...- Ruda była zaskoczona jego reakcją.
-No to ja wyjdę.- Shun rzucił ostro po czym zniknął. Coś mnie ciągnęło za nim. To musiała być ta umiejętność widzenia co się dzieje z drugim ninja. Miałam dość patrzenia na jego cierpienie. Musiałam się wyrwać.

-
Akemi! Akemi, obudź się!- Ktoś mną potrząsał. Kropelki potu pokrywały moje ciało.Miałam dreszcze. - Spokojnie. Miałaś koszmar?
-Ja...Tak.- Skłamałam i spojrzałam na zmartwionego Ace'a. -Nie idź, błagam. Nie zostawiaj mnie samej!
-Spokojnie, nie zostawię. Uspokój się. To tylko głupi koszmar. Musiał byś straszny.
-Skąd wiesz?
-Po pierwsze, głośno krzyczałaś.
-A po drugie?
-Krzyczałaś imię Kazamiego. Też byłbym przerażony, gdyby mi się przyśnił!
Parsknęłam śmiechem i się do niego przytuliłam.
-Wybacz, że cię obudziłam.
-Nie szkodzi. Od czego są w końcu przyjaciele?! - Uśmiechnął się lekko.- Co ci się śniło? Poza Kazamim?
-Vexosi wygrali...Przegraliśmy...
-To się nigdy nie stanie!
-Mam nadzieję, że masz rację...Zostaniesz ze mną?
-Ja zawsze mam rację! Zostanę. Ale przesuń się.
***
-Wstaaaawaaaaj!- Ace wrzasnął głośno i ściągnął ze mnie kołdrę.
-Zamknij się...-Mruknęłam i nakryłam się poduszką na głowę.
-Wstaniesz po dobroci? - Dobiegł mnie jego głos.- Mira jest w złym humorze. Zaspaliśmy do szkoły. Ha, już pierwszego dnia!
-Wypchaj się swoją szkołą. Nigdzie nie idę.
-Skoro tak twierdzisz...
Zimna woda.
Wylał na mnie wiadro lodowatej wody.
Z piskiem wyskoczyłam z łóżka i posłałam chłopakowi wściekłe spojrzenie.
-Ubieraj się. I biegniemy do szkoły!

***
Dedykacja dla Aori!
Za to, że chciało Ci się przeczytać tą historię od początku ^^
W następnym rozdziale czeka nas pierwszy dzień w szkole oraz niemiła niespodzianka dla głównej bohaterki...
Heh, chyba skutecznie rozwiałam wasze nadzieje, że Shun poleci za Akemi XD

*-Nie chciało mi się opisywać mundurka XD Więc dla informacji Akemi miała krótką spódniczkę, podkolanówki. Na górę nic nie wymyśliłam. XD Po prostu typowy japoński mundurek

**- Mhm, zobaczymy kto tu uważnie czyta XDDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz