poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 63 - To mnie tu prawie uduszono a ty się pytasz JEJ czy wszystko w porządku?!

Spojrzałam w lustro.
Czarne włosy były nadal mokre od wody i ku mojemu zaskoczeniu wcale się nie suszyły. Zazwyczaj do czasu gdy ja już się ubiorę byłby już suche…
Zawsze miałam jasną karnację, ale teraz zdecydowanie byłam bledsza.
Zielone tęczówki wpatrywały się z przerażeniem w odbicie. Ciemne doły pod oczami sprawiały, że wyglądałam jak po kilku nieprzespanych nocach pod rząd. Ochlapałam twarz zimną wodą, ale nadal widać było zmęczenie. Westchnęłam i wytarłam twarz ręcznikiem a gdy spojrzałam w lustro zobaczyłam złowrogo uśmiechającą się czarnowłosą.
Krzyknęłam i szybko cofnęłam się, ale straciłam równowagę przez pośpiech i boleśnie wylądowałam na zimnej podłodze. Syknęłam z bólu, ale wstałam i spojrzałam jeszcze raz w lustro. Jednak teraz z powrotem widziałam tylko swoje odbicie, jeszcze bardziej przerażone niż przed chwilą.
- Świetnie, jeszcze mam zwidy…- mruknęłam do siebie po czym wyszłam z łazienki, zgarnęłam po drodze Wyrocznię do kieszeni i wyszłam na korytarz gdzie czekał Hydron.
- Co to za krzyki? – spojrzał na mnie zdziwiony po czym uśmiechnął się drwiąco.- Twoje własne odbicie cię przeraziło?
Spojrzałam na niego zszokowana, ale już po chwili dotarło do mnie, co miał na myśli.
- Odczep się…- mruknęłam, wbijając wzrok w podłogę.- To dokąd idziemy?
- Do teleportera. Wybieramy się na Vestalię, po resztę energii domen.
Skinęłam głową i ruszyłam za nim.
Przez jakiś czas szliśmy w ciszy, aż blondyn w końcu ponownie się odezwał.
- Wiesz, fajnie jest, gdy jesteś taka posłuszna – posłał mi drwiący uśmiech.- Bezbronna i bezsilna…
- Fajnie, że masz ze mnie ubaw…- warknęłam, nie podnosząc na niego wzroku.
-Oj, nie dramatyzuj! Życie toczy się dalej! – zaśmiał się.- No proszę, uśmiechnij się! Zazwyczaj często to robiłaś, skąd taka zmiana?
- Lepiej pilnuj swojego nosa!
- Śmiało! Mi możesz powiedzieć!
- Będziesz chyba ostatnią osobą, której cokolwiek powiem, więc możesz sobie darować te gierki i podchody. I tak ci nic nie powiem.
- Oj, nie bądź taka! Chętnie się dowiem, dlaczego jesteś taka przygnębiona.
- Domyślam się.
- Może będę mógł ci jakoś pomóc?
- Hmm…Tak, właściwie to możesz – udałam zamyślenie po czym wycedziłam.- Zamknij się, to mi bardzo pomoże, serio! 
Gdy podniosłam na niego wzrok, patrzył na mnie rozgniewany.
- Uważaj na słowa Akemi – syknął.- Twój los zależy teraz ode mnie!
- Teraz już jest mi wszystko jedno, jeśli chodzi o mój los. Mam gdzieś, co się stanie za sekundę, pięć minut, kilka godzin, dni, tygodni, miesięcy czy lat! Nie obchodzi mnie już to. Poza tym, co mi możesz jeszcze zrobić?
- Twoja siostra…
-Daruj sobie – ucięłam go.- Wiem, że jej nie ma.
- Aaa, to o to chodzi! – zawołał, uśmiechając się triumfalnie. – Nasza Akemi się złości, bo ją okłamaliśmy! Och, jacy jesteśmy niedobrzy! Źli ludzie! Och! Be!
- Zamknij się już! – zacisnęłam pięści, starając się uspokoić.
- I co? Twoi kochani przyjaciele już wiedzą, jak ich okłamywałaś?
- Zamilcz!
- Aaa, teraz rozumiem! Wykopali cię!
- Hydron, ostrzegam cię…- zaczynałam tracić cierpliwość.
- Cóż za dramat, proszę państwa!
-…że jeżeli nie przestaniesz…
- Ich ukochana Aki okazała się być fałszywa!
- …nie pozostawisz mi innego wyboru…
- Musisz czuć się fatalnie, nie? W końcu okłamałaś ich wszystkich….
-…JAK WŁASNORĘCZE ZMUSZENIE CIĘ DO ZAMILKNIĘCIA! – wrzasnęłam, rzucając się na blondyna. Przyparłam go do ściany i zmierzyłam wściekłym spojrzeniem.- Zamierzasz się zamknąć, czy mam cię do tego zmusić?!
- Przerażasz mnie! Puszczaj! – pisnął.- Matko boska, te płomienie to taki efekt specjalny?!
- Jakie płomienie? – zapytałam zdziwiona.
- No te w twoich oczach i a o-około c-ciebie…
Poczułam okropne zimno w środku. Nagle zacisnęłam rękę na jego gardle, na tyle mocno, żeby nie mógł oddychać. Jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu a ja poczułam, że nie panuję nad swoim ciałem. Przecież nie chciałam tego robić! Starłam się, ale ręka wcale nie rozluźniła uścisku.
Nagle zostałam szarpnięta do tyłu.
- Ta wariatka chciała mnie udusić! – dobiegł mnie oburzony i zarazem przerażony głos Hydrona.
- W porządku? – Volt spojrzał na mnie z troską.
- Tak…j-ja…- nie wiedziałam co powiedzieć.
- To mnie tu prawie uduszono a ty się pytasz JEJ czy wszystko w porządku?! – blondyn krzyknął zirytowany.
Czerwonowłosy wzruszył tylko ramionami.
- Król się niecierpliwi – rzucił obojętnie w jego stronę po czym posłał mi przepraszające spojrzenie. Nigdy nie rozumiałam, co Volt tu robił. Shadow był psychopatą, Hydron rozpieszczonym i egoistycznym księciem, Mylene bezlitosną i okrutną babą, Lync zakłamanym i bezbronnym dzieciakiem a Zenehold podstarzałym świrem, który chciał opanować świat. Ale Volt? Nie był ani okrutny, ani bezlitosny, nie był także rozpieszczony ani egoistyczny, do psychopatów, zakłamanych i ludzi chcących opanować świat także się nie zaliczał. Był dobry, troskliwy, szlachetny. Co robił z taką bandą popaprańców?! – Chodźmy już.
Hydron mruknął coś niezadowolony pod nosem i ruszył jako pierwszy. Volt mi się przyjrzał i powoli ruszył za księciem.
- Nie wyglądasz najlepiej – powiedział smutno. – Co się stało? Jeżeli nie chcesz mówić, nie mów, ale wiesz, że mi możesz zaufać.
- Wiem, jako jedynemu w tej bandzie idiotów – mruknęłam ponuro.- Zawalił ci się kiedyś cały świat? Też zraniłeś kiedyś wszystkich, na których ci zależało bardziej niż na własnym życiu, bo chciałeś, żeby wszyscy byli szczęśliwi?
Chłopak milczał a jego spojrzenie było już odległe. Weszliśmy do sali w której rzeczywiście znajdował się teleporter. Czułam się okropnie upokorzona, gdy głowy wszystkich vexosów skierowały się w moją stronę.
- Ooo, wielki powrót naszej kochanej i słodkiej Akemi! – Shadow wybuchnął głośnym śmiechem psychopaty na mój widok.
- Zamknij się Prove – Mylene go skarciła.- Mnie też cieszy widok jej w takim stanie, ale zachowaj choć odrobinę manier.
-Wiesz, nigdy ich nie miałem! – Białowłosy zarechotał a Mylene pokręciła głową zirytowana. Lync podszedł do mnie i Volt’a.
- Co? Też chcesz mi dogryźć? – zaśmiałam się gorzko.- Nie krępuj się!
- Z przyjemnością bym to zrobił, ale jesteś na to zbyt…żałosna – chłopak uśmiechnął się drwiąco.
- Lync, daj jej spokój!- Volt warknął.
- Bo co?
-Bo…
-Czemu to nie działa?! – Volta urwał oburzony krzyk Shadowa.
- Niech to wszystko szlag trafi! – Mylene warknęła, uderzając w jakiś pulpit.- Spectra, ty podły…
- Co jest? – Hydron zapytał zniecierpliwiony.
- Nie możemy się teleportować do Vestalii! – odetchnęłam i nie udało mi się ukryć lekkiego uśmiechu, ale na szczęście nikt na mnie nie patrzył.- Ale to nic…Znajdziemy inny sposób, żeby się dostać do wojowników…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz