-Wstawaj!- Ktoś krzyknął i oblał mnie wodą.
-ACE! TY...-Ucięłam na widok Hydrona.- O-och...Hydron?
-Ach, Akemi! Jak dawno się nie widzieliśmy! Wyglądasz jakbyś się czegoś bała...Aaaa no tak! Bo powinnaś po tym, jak nas zdradziłaś podczas gdy ja łaskawie uratowałem twoją siostrzyczkę!- Blondyn syknął groźnie.
-Muahaha racja! Powinnaś się bać! Zdrajczyni! MUAHAHA...- śmiech Shadowa został urwany gdy książę uderzył białowłosego wiadrem w głowę.- AUUUŁA! ZA CO?!
-Zamknij się pokrako!- Hydron warknął w stronę oburzonego vexosa po czym zwrócił się do mnie z tajemniczym uśmiechem.- Przecież nie chcesz nam wystraszyć gościa...
-Ale ona już się boi!
-Powiedziałem coś!
-Może zróbmy wreszcie co mamy zrobić?- Usłyszałam za sobą głos Volta. Zerwałam się na nogi i to był mój wielki błąd. Czerwonowłosy mnie natychmiast złapał. A mogłam leżeć!
-Puszczaj!- usiłowałam się wyrwać, ale bez skutku.
-Uspokój się! Pogarszasz swoją sytuację!- Volt cicho syknął.
-Ona już jest tragiczna, gorzej nie będzie! Puść!
-Cisza!- Nagle drzwi do...pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy otworzyły się i pojawiła się w nich Mylene.- Król się niecierpliwi. Chodźmy już. A ty, masz swojego bakugana...
Niebieskowłosa rzuciła bakugana Haosu do...
-SATORU! Ty podły zdrajco !- Wrzasnęłam i zaczęłam się bardziej szarpać. Gdyby Volt mnie nie trzymał to nic by z chłopaka nie zostało. Już ja bym o to zadbała! Satoru popatrzył na mnie przepraszająco.
-Akemi, to nie tak...Obiecałem, że przyprowadzę im czarnowłosą vestaliankę z bakuganem kryształu zanim cię poznałem!
-A dziś nie mógł się już wycofać- Hydron zachichotał - Przykre, nie uważasz Akemi? Poza tym, nie powinnaś go osądzać. Sama lepsza nie jesteś!
Zamilkłam i przestałam się szarpać. Miał rację. Hydron uśmiechnął się triumfalnie i ruszył w stronę drzwi. Volt zaczął mnie popychać w ich stronę. Nie zapierałam się choć gdy byliśmy obok Satoru aż mną rzucało, żeby tylko go dorwać. Wyszliśmy z sali i szliśmy jakimś korytarzem. Zaczęłam nieco myśleć. Rzeczywiście, nie mogłam się na niego na dobrą sprawę złościć. Hydron miał rację - nie byłam lepsza. Satoru okłamał mnie a znał mnie może ze dwa dni. Dlaczego miałby tego nie robić, skoro w zamian za to oddali mu jego najlepszego przyjaciela. A ja? A ja okłamywałam swoich najlepszych przyjaciół! Tych, którzy o mnie dbali, troszczyli się i wiele dla mnie zrobili.
-Gdzie jesteśmy?- zapytałam cicho Volta.
- W pałacu króla Zeneholda.
-Na Vestalii?!
-Nie, jesteśmy w równoległym wymiarze.
-Ahaaaa....- udałam, że wiem gdzie.
-Nie wiesz gdzie prawda?
-Aż tak to widać?
Czerwonowłosy cicho się zaśmiał a Shadow obrócił się w naszą stronę.
-Co takie zabawne?! Hmm?! Też chcę się pośmiać! - Shadow zachichotał i popatrzył na mnie tym swoim szalonym spojrzeniem.
- Ty, idioto!- warknęłam ze złośliwym uśmieszkiem.
-Ej! Nie obrażaj mnie! Albo...
-Albo co?!- urwałam go szybko.- Zaślinisz podłogę i się na niej poślizgnę?!
- Ciszej! -Mylene syknęła i zatrzymała się przed drzwiami.
-Ale to ona zaczęła!- Białowłosy rzucił oburzony.
-Przymknij się! Wchodzimy! - Niebieskowłosa otworzyła drzwi i weszła do środka. Volt delikatnie mnie popchnął więc i ja ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam co mnie tam czeka, ale to raczej nic dobrego.
Na tronie siedział Zenehold. Gdy mnie zobaczył oczy zapłonęły mu nienawiścią. Hmm...Aż tak źle wyglądałam?
-No proszę, proszę! Udało nam się złapać nieuchwytną!- Król uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie ciesz się tak, bo ci sztuczna szczęka wypa...-Volt zasłonił mi usta dłonią. Posłałam mu oburzone spojrzenie.
- Bezczelna! Zupełnie jak twój ojciec!- mruknął cicho po czym dodał już głośniej.- Trzeba będzie nauczyć cię dyscypliny!
-Ja! Ja! Ja się tym zajmę!- Shadow zaczął skakać do góry, pełny entuzjazmu. O mnie tego powiedzieć nie można. Spojrzałam przerażona do tyłu na Volta.
- Nie! Ja się nią zajmę!- Czerwonowłosy powiedział spokojnie.- Mnie słucha.
Król popatrzył na niego, niezbyt przekonany.
-W takim razie Hydron i Volt będą ją nadzorować - Zenehold odrzekł i popatrzył na mnie z kpiącym uśmiechem.- Dajcie jej popalić.
-Tak jest, ojcze- Hydron uśmiechnął się do mnie tajemniczo.- Już ja się nią zajmę...
Przełknęłam ślinę, ale się nie cofnęłam. Nie mogłam okazać, że się boję. Hej, to przecież ja! Ja zawsze jakoś się uratuję...No, prawie zawsze...
-Zaprowadzę ją do jej pokoju- Volt nagle się odezwał i popchnął mnie w stronę drzwi. Musiałam mu to przyznać, nie był jak cała reszta. Nie był taki wredny, brutalny i złośliwy. Szliśmy w ciszy. Volt w końcu mnie puścił.
-Chyba raczej mi teraz nie zamierzasz uciekać?- zapytał i spojrzał na mnie niepewnie.
- No wiesz...Trochę mnie korci, żeby tak zrobić, ale marnie bym skończyła gdybym tak postąpiła. Matko, źle ze mną, ja myślę logicznie!
Oboje zaśmialiśmy się cicho.
-No na dobre by ci to nie wyszło. Od razu by cię złapali.
-Nie, no nie tak znowu od razu! - zachichotałam.- Nie pamiętasz co wyprawiałam w poprzednim zamku?
-Ciężko tego nie pamiętać... Ale lepiej teraz tak nie rób. To dla twojego dobra. Tu nie masz dokąd uciec...
- Wiesz Volt, jesteś od takich taki inny, że czasem zastanawiam się co tu robisz z tymi...z tymi...vexosami.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
-Czemu tak uważasz?
-Nie jesteś taki tępy jak oni, to jeden. Dwa, obchodzi cię los innych. Trzy, właśnie mi pomogłeś choć nie musiałeś.
- Zostawienie cię samej z Shadowem nie mogło być dobrym pomysłem. On tylko by sprowokował cię do buntów i ucieczek. A uwierz mi, lepiej sobie czasem odpuścić. Zwłaszcza, gdy sprawa jest przegrana. Poza tym, nie chciałem cię skazywać ta takie tortury.
-Dzięki...- mruknęłam cicho i weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia.- To mój pokój?
-Tak. Klucz będę mieć tylko ja i Hydron.
-Ech, on też musi?- Spojrzałam na niego błagalnie.
-Król tak zadecydował. Spróbuję go przekonać, ale muszę mieć dobry powód...
-Spoko! Pobiję go, nie ma sprawy!- Wyszczerzyłam się do niego.
-Nie! Nie i jeszcze raz nie! To najgorsze co byś mogła zrobić! Król cię nienawidzi, to nie będzie łatwe więc tego nie pogarszaj.
Lekko popchnął mnie do środka po czym odwrócił się i zaczął odchodzić.
-Dlaczego mnie nienawidzi?- zawołałam za nim.
-Nie wiem. Ale zmieniłaś się. I wygląda na to, że mu kogoś przypomniałaś!- Czerwonowłosy rzucił przez ramię i zamknęły się drzwi. Rozejrzałam się niepewnie po pokoju. Był dość ciemny. Zapaliłam najbliższą lampkę i położyłam się na łóżku. Była tu mała komoda i stolik obok łóżka. Nie było tu jednak okna. Zresztą, nawet gdyby było to byłoby pewnie zasłonięte kratami. Leżałam w ciszy, w bezruchu. Płuca mnie bolały od wdychania dymu. Uszy od hałasu. A Volt miał rację, nie opłacało się próbować uciekać. Jeszcze nie, nie myślcie sobie, że ze mną coś nie tak! Więc skoro i tak już tu leżę, to chociaż odpocznę. Byłam ciekawa, co robi Shun...Nie! Muszę wyrzucić go z głowy! Z serca także! Ale...Ale mogłabym zerknąć, chociaż na sekundkę...Nie! Do jasnej anielki, Aki ogarnij się! Nie uwolnię się od tego uczucia jeśli nie zapomnę o Shunie! Więc nie mogę ''zerkać nawet na sekundkę''!
Nagle drzwi otworzyły się. Szybko się podniosłam, choć moim rękom wysiłek się nie podobał.
- Powinnaś się przespać. Nabrać sił na jutro - Hydron uśmiechnął się drwiąco.
-Ja to nie ty, delikatna panienko! Nie potrzebuję dwunastu godzin snu i kosmetyków, żeby dobrze wyglądać!- Odwzajemniłam taki sam uśmiech.
-Jutro zobaczymy, kto tu jest delikatny!- Blondyn syknął i wyszedł. Z powrotem opadłam na łóżko. Poczułam się tak jakoś...samotnie.
Chyba już wolałam wkurzać Hydrona. Zdałam sobie sprawę, że jestem tu sama. Że nawet mój zrzędzący bakugan mnie nie znajdzie i nie zrobi mi kazania. Przytuliłam się do poduszki i zaczęłam cicho płakać. Coś było nie tak. I nie rozumiałam tego! Przed chwilą było w porządku a teraz...Za kimś tęskniłam. I nie mogłam przestać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz