-Nie wierzę, że nas w to wpakowałeś! - krzyknęłam, gdy wyszliśmy z jadalni.- Ja na żaden bal nie idę! Nie mam sukienki! Nie mam niczego do makijażu! Żadnego pomysły na fryzurę! No i par...Echem, nieważne...Nie chcę balu!
Tak naprawdę to chciałam.
Ale brak sukienki zmieniał nieco postać rzeczy...
CO JA GADAM?! TFU! MYŚLĘ!
Nasza sytuacja nie była najlepsza. Gdzie tu teraz bal w środku walki?!
Ale jednak z tą sukienką to byłby problem...
- Myślisz, że ja pójdę?! Musiałem coś temu lalusiowi powiedzieć! Arystokrata się znalazł! - Ace mruknął zirytowany. Co jak co, nie polubił Klausa.
-Nie jesteś trochę zazdrosny? - mimowolnie się uśmiechnęłam i spojrzałam wyzywająco na szarookiego.
- ZAZDROSNY?! Niby o co?! - chłopak popatrzył na mnie oburzony. Uuu, trafiłam chyba w czuły punkt.
- No wiesz, że on ma taki elegancki pałac...I jeszcze uratował ciebie i Percivala, jak się dowiedziałam...- jego złość mnie rozbawiła.
- Niech się wypcha swoim pałacem! A my z Percivalem dalibyśmy sobie radę! Niepotrzebnie się wtrącił! Kretyn!
-Nie drzyj się tak, jeszcze usłyszy! - syknęłam, choć nie przestałam się uśmiechać.
- Niech słyszy! Romeo jeden! Widziałaś, jak się na ciebie gapił?!
- Eee....Nie? - tym mnie zaskoczył.
- No daj spokój i nie udawaj - machnął ręką a ja popatrzyłam na niego pytająco.-Gapił się na ciebie, jak na worek złota! Phi! Jak na worek pełen szklanych żyrandoli!
- Kryształowych...
- CO ZA RÓŻNICA?! - Ace popatrzył na mnie, jakby najchętniej by mnie teraz rozszarpał.- Pomimo fascynacji Barona na jego punkcie, ja go dalej nie lubię!
- A tak swoją drogą, gdzie Baron? - zainteresowałam się.
- Wy, dziewczyny, zawsze polubicie kolesi, którzy obślinią wam rękę! - przekręcił oczami.- Zgubił się pewnie gdzieś jak szedł do kuchni.
- Być może, ale ty nie masz takich dobrych manier! Przynajmniej po nim widać, że to dżentelmen, więc łatwiej przewidzieć, czego mamy się spodziewać! - uśmiechnęłam się triumfalnie po czym otworzyłam drzwi które, według mapy, miały prowadzić do mojego pokoju.
Tak swoją drogą, to sporo mam już tych pokoi.
Jednak ten nie był jak poprzednie, nawet w milimetrze...
Był ogromny. O-G-R-O-M-N-Y.
Jak wszystko, co się w nim znajdowało.
Łóżko zdawało się nie być przeznaczone dla jednej osoby, a minimalnie czterech. Było bardzo dokładnie pościelone, niemal wymierzone co do centymetra.
Podłoga była wyłożona miękkim dywanem w którym stopy się wręcz zapadały. Ściany były przyozdobione obrazami jak w całej reszcie pałacu. Znajome były też kryształowe żyrandole.
Wielkie lustro zakrywało jedną ścianę a drugą gigantyczna szafa.
Zdjęłam buty i podeszłam do niej zaciekawiona.
Nie miałam ze sobą nawet jednego kompletu zapasowych ubrań, na co mi taka szafa?
Rozsunęłam ją i zamarłam.
Była...Pełna...Pełna ciuchów i pięknych sukni.
- O ja...Chyba nie musisz się martwić, że nie masz co założyć - Ace stanął obok mnie i także wpatrywał się w zawartość szafy z niedowierzaniem.- I jeszcze mi powiedz, że to wszystko twój rozmiar...
Wyjęłam pierwszą lepszą sukienkę i przymierzyłam do siebie. Idealna.
Ace załamał się i wyszedł, mrucząc coś, że nie chce mieszkać z psycholem.
Popatrzyłam po sukience. Była błękitna, za kolana, idealnie dopasowana a w pasie przeplatana białą wstążką.
Pomimo jej piękna zdecydowałam się ją odłożyć i wyciągnęłam z szafy szarą tunikę przed kolana, wygrzebałam jeszcze czarne rajstopy i czerwone trampki.
Sukienka by przy mnie za długo nie wytrzymała.
Dostrzegłam jeszcze jedne drzwi. Podeszłam i je otworzyłam.
Choć myślałam, że już nic mnie nie zdziwi, pomyliłam się.
Łazienka także była spora. Niemal jak połowa mojego gigantycznego pokoju a jej większą część zajmowała ogromna wanna. W odległym kącie był także prysznic.
Nie byłam przyzwyczajona do takich luksusów. Szybko zamknęłam drzwi i wyszłam na korytarz. Wparowałam do sąsiedniego pokoju, który miał należeć do Ace'a.
Jego pokój także miał równie imponujące wymiary.
Wszystko było podobne, z tą różnicą, że jego pościel i zasłony były czarne a moje kremowe.
- To niesprawiedliwe! Ja też chcę czarne zasłony! - rzuciłam oburzona i podeszłam do otępiałego chłopaka, wpatrującego się dla odmiany w swoją garderobę.- Co się tak ga...Och...
W środku było pełno garniturów i tylko momentami prześwitywały bardziej nieoficjalne ubrania.
Wymieniliśmy spojrzenia.
- To musi być albo świr, albo wariat - Ace odezwał się po chwili.
-Nie wychodzi na to samo?
- Chyba tak...
- Poczekaj, aż zobaczysz łazienkę! - zaśmiałam się i rozejrzałam po jego pokoju. Nadal to wszystko było imponujące. To jak wygranie losu na loterii i nagłe zamieszkanie w domu miliardera! Skoro Klaus miał taką posiadłość, to jak musiał wyglądać dom Marucho?! Widziałam tylko salę, na której odbyła się impreza, ale całego domu już nie. Choć sama sala mogła zastąpić dom...- Dobra, idę spać...
- Przyznaj się, chcesz się rzucić na to gigantyczne łóżko - szarooki wyszczerzył się.
- Aż tak to widać?
- Nie...Ale ja też chcę!
Parsknęłam śmiechem i wyszłam.
Postanowiłam to wszystko wykorzystać i wziąć gorącą kąpiel. W końcu nie wiadomo, jak długo tu będę!
***
Owinęłam się puchatym szlafrokiem i wyszłam z łazienki. Woda kapała z moich włosów, ale nie chciało mi się ich suszyć, same wyschną w kilka minut.
Popatrzyłam na łóżko i uśmiechnęłam się.
Wzięłam rozbieg i na nie wskoczyłam.
-GERONIMO!
- AUŁA! VEXOSI ATAKUJĄ?! - nagle spod kołdry wyleciała...
- Wyrocznia! - uśmiechnęłam się na widok bakugana.- Nawet nie uwierzysz, co...
-A może by tak ' Przepraszam, że cię budzę, drąc się jak barbarzyńca i przeprowadzając zamach na twoje życie'?! - bakugan mruknął zirytowany po czym dodał już trochę weselej.- Chociaż cieszę się, że cię widzę. Gdzie byłaś tyle czasu?!
- No w to właśnie nie uwierzysz! - uśmiechnęłam się promiennie.- Najpierw Satoru wydał mnie vexosom, potem byłam z Shunem w Nowej Vestroi, potem porwał mnie Spectra i tak oto uciekłam, a tak w ogóle Spectra ma tam głodne dinozaury, no ale wracając do tematu, to jak uciekłam to spadłam na dach i do środka a potem Ace...
- A może by tak powoli i od początku? - Wyrocznia mruknęła.- Jejku, odzwyczaiłam się od ciebie i twojej paplaniny...
Wyszczerzyłam się do niej.
- Fajną tu mają łazienkę, nie?
- To jest początek?!
- Aaa, no tak, wybacz! No więc...To długa historia...
-Domyślam się...A co to była za wzmianka o Shunie?
- Wychwyciłaś tylko to, że byłam z nim, a nie to, że prawie zeżarły mnie dinozaury?! - popatrzyłam na nią oburzona.
- No tak jakoś wyszło... Więc o co chodziło z tym Shunem?
- Zostaliśmy sami w Nowej Vestroi. I tak wyszło, że...Trochę ze sobą spędziliśmy czasu i...- mimowolnie zaczęłam się uśmiechać i rumienić.
-I?
- Ja nie wierzę, ale to chyba prawda...
- No mów!
- Ja...ja go chyba kocham...- wyszeptałam i przymknęłam oczy a bakugan pisnął entuzjastycznie.
-Serio?! To świetnie! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wreszcie...wreszcie to sobie uświadomiłaś! - przytuliła się do mnie.
Tak się cieszyłam, że była obok...
- Wreszcie? - zapytałam po chwili.
- Echem, no tak, bo...bo...Już od dawna coś się święciło! - powiedziała wymijająco.- No, to teraz dawaj całą opowieść na dobranoc!
***
Wiecie...Nie mam nic przeciwko wczesnemu wstawaniu, serio.
Ale TAKA pobudka i w środku nocy wcale a wcale nie była fajna!
Śpię sobie spokojnie, jak normalny człowiek i co? I wtedy drzwi otwierają się z hukiem a zanim mi udaje się otworzyć oczy słyszę bardzo głośny i znajomy wrzask radości.
- Akemi! Jak się cieszę, że cię widzę!
- Dan?! Zwariowałeś?! - mruknęłam, ale zanim cokolwiek zrobiłam poczułam, że szatyn wskakuje na łóżko a następnie zaczyna mną potrząsać.- DAN!
- Siemka!
Sięgnęłam ręką i zapaliłam lampę stojącą obok. Pierwsze co ujrzałam to wielki szczerz Dana.
-Przerażasz mnie - przyznałam, ale uśmiechnęłam się i go przytuliłam.- Ale i tak tęskniłam, wariacie.
- Ja też tęs...Wariacie?! - chłopak się oburzył.
Parsknęłam śmiechem i przyjrzałam mu się.
- Tak, normalny nie jesteś. Ja zresztą też! Ale co tu robisz? I o...- zerknęłam na zegarek.- O trzeciej w nocy?!
- Trzeciej rano tak dokładniej, ale to szczegół! Wróciliśmy z Mirą i Marucho!
- A...A Shuna z wami nie ma? - zapytałam po chwili.- A tak swoją drogą, Dan, zejdź ze mnie, trochę jesteś ciężki.
- Och, sorki! - Dan uśmiechnął się przepraszająco i usiadł kawałek obok. Ja się w między czasie podniosłam, żeby lepiej go widzieć.- Shuna z nami nie ma. Poleciał do Nowej Vestroi. Od tego czasu go nie widziałem.
Pokiwałam tylko głową. Zastanawiałam się, gdzie jest, czy wszystko jest z nim w porządku...
Po chwili pokręciłam głową. Przecież Shun zawsze sobie radzi...W przeciwieństwie do mnie.
- A tobie co? Tak raz kiwasz głową, zaraz kręcisz - Dan popatrzył na mnie zdezorientowany.- Czyżbyś tęskniła też za naszym kochanym gburkiem?
- Dobrze, że cię teraz nie słyszy! - zaśmiałam się.- Zabiłby cię, za nazwanie go 'gburkiem'!
- Możliwe. Ale ty byś mogła spróbować!
- Czemu ja?!
- Ciebie nie zabije! Tak od razu...
- Masz rację, mnie dorwie, będzie torturował a dopiero potem zabije! Ciebie zabiłby na miejscu!
- Ale no chodź już! - szatyn złapał mnie za rękę i zeskoczył z łóżka, ściągając mnie z niego.
- Auć! Dokąd?! - popatrzyłam na niego oburzona.- Jest środek nocy!
- Albo początek rana! - Dan wyszczerzył się.
- DAN! ZARAZ SHUN NIE BĘDZIE POTRZEBNY, ŻEBY CIĘ ZABIĆ! - zerwałam się na nogi i popatrzyłam na niego z rządzą mordu.
Ten pisnął i zaczął uciekać. Skoro już i tak się wybudziłam, to co zaszkodzi lekki jogging, żeby go dorwać?
D&A!
D: Proszę państwa, wielki poooowrót mojego show!
A: Dan, przerabialiśmy to już tyle razy -.-''
D: I nadal wychodzi na to samo, że to mój show!
A: TO NIE JEST TWÓJ SHOW TYLKO ZAPOWIEDŹ! >.<
D: Nazwij to sobie jak chcesz! Swoją drogą, ładnie to tak paradować w piżamie?!
A: A ładnie to tak budzić ludzi w środku nocy?!
D: Miałaś na myśli początek rana? XD
A: DAAAAN! *psycho gap*
D: O.O....Eee....No to...Może zapowiedz następny rozdział Aki ^ ^''
A : -.-''....W następnym rozdziale...
D: *chrapanie*
A: O.o D-dan?
D: *dalej chrapie*
A: Dan -.-
D: * nadal głośno chrapie*
A: DAN! WSTAWAJ BO JA CIĘ WSTANĘ I TO NIE BĘDZIE ZABAWNE! >.<
D: O.O...*udaje nieżywego*
A: O.o...okeeeej....Przynajmniej tak lepiej wyglądasz xD
D: CO?!
A: Te, ty tam udawaj umarlaka, co?! Dobrze ci idzie! A wracając do zapowiedzi...
D: No wiesz, ty nie musisz udawać!
A: Chcesz dożyć końca tej zapowiedzi?!
D: Dajesz!
A: Jak murem o ścianę! ^O^
D: O.o
A: Echem...to chyba było inaczej, nie? ^ ^''
D: Taaa -.-'
A: No więc w następnym rozdziale zaczną się przygotowania do balu...
D: Ty, a z kim ja pójdę?
A: Z Klausem xD
D: O.O SŁUCHAM?!
A: Nie zadawaj głupich pytań!
D: To nie jest głupie! Kto idzie z kim?
A: A tego się dowiesz dopiero w następnym rozdziale ^ ^
D:.....Ale nie pójdę z Klausem? Q.Q
A: Jak autorka będzie miała głupawkę, to marnie widzę twój los xD
D: Chodź, musimy dać jej jakieś tabletki uspokajające, tak na wszelki wypadek...
A: Myślisz, że to cokolwiek da?
D: No a nie?!
A: Szczerze? Prochy to prochy, co będzie jak jej bardziej odbije?
D Faktycznie...Po prostu chodźmy już stąd!
A: Nie chcesz prowadzić swojego show ani zaprosić gościa specjalnego? XD
D: Akemi -.-'
A: Obecna ^ ^
D: Zaraz będziesz nieobecna...w świecie żywych -.-
A: O.O....to rzeczywiście, lepiej już chodźmy! Do następnego rozdziału!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz