Jedne z najważniejszych świąt w całym roku. Rodzina zazwyczaj ubiera wspólnie choinkę, gotuje pyszne potrawy których zapach wypełnia cały dom, pieczą pierniczki i dyskretnie pakują prezenty. Możecie w to nie wierzyć, ale nasi bohaterowie, zarówno ci dobrzy jak i źli, postanowili stworzyć taką ''rodzinę'' na te święta. Co z tego wyjdzie? Tego się przekonacie...
Obudził mnie zimny wietrzyk. Uchyliłam niechętnie oczy. Zasłona lekko się poruszała. Musiałam zapomnieć zamknąć okna. Jęknęłam niezadowolona, nakryłam się kołdrą i usiłowałam ponownie zasnąć. Niestety, zimne powietrze przeszkadzało pomimo kołdry. Nie ważne jak bardzo nie chciałam, musiałam wstać i zamknąć to okno. To chyba jest najgorsze, nie sądzicie? W końcu nie mogłam już wytrzymać, zrzuciłam kołdrę i zerwałam się na nogi. Dopiero teraz gdy wyszłam spod cieplutkiej kołdy w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach poczułam, jak bardzo jest zimno. Zęby zaczęły mi szczękać. Odsłoniłam zasłonę i zamarłam.
- Och...Co to?- coś zimnego i drobnego spadło mi nagle na nos.- Śnieg?
Spojrzałam na zewnątrz. Wszystko było pokryte śniegiem!
- Co się dzieje?- Wyrocznia zapytała zaspana. Chwila...bakugany mogą spać?! Zresztą, mniejsza z tym.
- Który dzisiaj?- spojrzałam na kalendarz stojący obok. Zakreślona była data 24.- Osz...Dziś wigilia!
- I? Możemy spać dalej?
-Nie! Idziemy wszystkich obudzić i wszystko naszykować!
-Już mi się to nie podoba...
***
-No dobra! Musimy rozdzielić zajęcia jeśli chcemy się wyrobić! -Mira w końcu dała radę nas uciszyć.
- A mogłam cię posłuchać...-mruknęłam do Wyroczni.
-Echem!- Dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem. Wyszczerzyłam się do niej.- Tak więc ja, Runo, Mylene i Alice zajmiemy się gotowaniem i pieczeniem. Shun, Ace, Akemi, Julie, Dan i Baron są odpowiedzialni za dekorację choinki! Shadow, Volt i Marucho za sprzątanie! Natomiast Lync, Hydron, Keith i Gus za pakowanie prezentów! Wszystko jasne? Żadnych pytań? No to idziemy!
-Ale będzie super!- Julie pisnęła radośnie gdy ruszyliśmy w wyznaczoną stronę. Uwiesiła się Ace'owi na szyi. Ten skrzywił się i popatrzył na mnie błagalnie, ale ja tylko uśmiechnęłam się zaczepnie.- Co misiu-pysiu?
- A ja myślałem, że już nic gorszego od ciebie mnie w życiu nie spotka! - Ace rzucił do mnie oburzony.
-Co?- Julie najwidoczniej nie zrozumiała.
-Nic, nic, Ace właśnie mówił jak bardzo się cieszy, że będzie z tobą ubierał choinkę! - zachichotałam a niebieskowłosy posłał mi mordercze spojrzenie.
- To wy idźcie ubierać choinkę a my zaraz do was dołączymy!- Dan rzucił i odbiegł a Baron rzecz jasna za nim, krzycząc 'Mistrzu Danie, czekaj na mnie!'
- A oni dokąd?! - Ace cudem wyślizgnął się z uchwytu białowłosej i schował się za Shunem, idącym obok mnie. Oczywiście przez ''przypadek'' uderzył mnie łokciem. Zmierzyłam go wzrokiem a gdy odwróciłam wzrok dostrzegłam naszą choinkę. Zresztą, ciężko jej było nie widzieć...
- Większej się nie dało?!- wydarłam się na cały głos.- Przecież ona ma z dziesięć metrów!
***
-Myślisz mistrzu, że to dobry pomysł? - Baron zapytał niepewnie.
-Oczywiście! Chcę tylko zerknąć na swoje prezenty! To chyba nic złego! Przecież poniekąd są moje! - Dan starał się coś dojrzeć przez dziurkę od klucza.
- DAN! BARON! - nagle za nimi rozległ się krzyk Miry. Obydwoje podskoczyli z piskiem i wymienili zaniepokojone spojrzenia.- Co wy tu robicie?!
-No my...eee...szukamy lampek na choinkę! -szatyn powiedział zakłopotany.
-Przecież wszystko jest już w sali!
-Baron! Pomóż! - Dan syknął do chłopaka.
-Eee...My...MY WCALE NIE PODGLĄDALIŚMY PREZENTÓW!- Baron wypalił szybko a Dan uderzył się dłonią w czoło.
-Taa...To było genialne...
-Dziękuję mistrzu! ^ ^
-TO BYŁ SARKAZM!
-Skoro tak wam się nudzi, to dam wam zajęcie! - Mira uśmiechnęła się tajemniczo.- Dan, przebież się za renifera a ty Baron, za elfa. I bez dyskusji! Wiedziałam, że nie zrobicie o co was poproszę! No to ja wracam do kuchni!
-Och...czyli dziś raczej nie pojemy...
-DAN!
***
-Ace...Kochanie...Dlaczego tu jest tyle bombek w jednym miejscu? - Julie podeszła niepewnie do niebieskowłosego.
-A po co dekorować całą i się męczyć?! Wszyscy skupią wzrok na tym kawałku i nie zauważą, że reszta nie jest udekorowana! To zaoszczędzi nam czasu i trudu!
-Genialne Ace, doprawdy genialne!- rzuciłam sarkastycznie, szarpiąc się z lampkami, które dosłownie oplątały się wokół mnie.- Pomoże mi ktoś?
-Ech, daj to!- Shun warknął i złapał za kabel, usiłując mnie odplątać. Jak skończył? Teraz i on był zaplątany, tak jak i ja. - Cholerne świąteczne lampki...
-Oooooch! Jakie to rrromatyczne!- Julie popatrzyła na nas jak na ekran w kinie i usiłowała się ponownie uwiesić na Ace'ie, który skutecznie zasłaniał się pudełkiem z bombkami.
- Julie, to nie jest zabawne!- Shun rzucił ostro do białowłosej.
- TYLKO NIE TYM TONEM!- Julie nagle wybuchła a my popatrzyliśmy na nią przerażeni. Nawet Shun był zaskoczony. Jakoś mu się nie dziwię, taki wybuch u Julie nie mógł być niczym dobrym.- No, to wracajmy do dekorowania choinki...JASNE?!
-T-tak!- pokiwaliśmy wszyscy zgodnie głowami. Ta uśmiechnęła się pogodnie i spojrzała na Ace'a.
-Ace, ten pomysł...No...Nie wypali kochanie...Trzeba udekorować całą choinkę!- Pisnęła, obracając się szczęśliwa.
-To niech Kazami też się ruszy!- Ace rzucił oburzony.
- Usiłuję idioto!- Shun warknął, dalej siłując się z kablami. Jednak pociągnął nie ten co trzeba, bo podciął sobie nogi i wpadł na mnie, przewracając nas na ziemię. Skończył leżąc na mnie. Nie rumień się, Aki nie rumień się...Cholera, moje policzki płoną żywym ogniem! On także się jednak zarumienił i odwrócił wzrok. - Wybacz...W porządku? Głupie kable...
-Ja...No tak...Trzeba coś z nimi zrobić...- wyjąkałam, nie mogąc oderwać wzroku od jego miodowych oczu.
-Też tak sądzę...- z powrotem skierował na mnie wzrok i się lekko uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Ach...Chyba zacznę lubić te głupie kable...
-No pocałuj ją wreszcie! - nagle czar prysł jak bańka mydlana gdy Julie podskakiwała radośnie, patrząc na nas z nadzieją. Shun tylko mruknął coś groźnie pod nosem i zaczął się podnosić. Nie pozostało mi nic innego niż jak zarumienić się i jak najszybciej wstać. Shun złapał któryś z kolorowych łańcuchów i zaczął się wspinać po drabinie. Westchnęłam i poszłam bo kolejne pudło z bombkami.
***
-Hmm...Ziemianie mają dużo tych potraw świątecznych...-Mira mruknęła, przeglądając książkę kucharską.- Mamy to wszystko ugotować?-Nie, tylko to co zakreślone! - Runo odpowiedziała z uśmiechem, zabierając z półek potrzebne jej produkty.
-Ale tu prawie wszystko jest zakreślone!- Mylene zauważyła, dołączając do Miry.
- Musimy wykarmić dość dużą liczbę głodomorów! - Alice uśmiechnęła się ciepło do vestalianek. - Lepiej weźmy się do roboty.
- Mam stary przepis swojej babci!- Mylene sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła zmięty kawałek papieru.- Co prawda nie wiem jak to wyjdzie z użyciem ziemskich składników, ale powinno być w porządku...
-Miejmy taką nadzieję, nie chciałabym ich otruć!
-A ja bym chętnie wypróbowała to na Danie! - Runo zachichotała.
-RUNO!- Alice rzuciła oburzona.
-Och, no ja przecież żartuję! A tak w ogóle Miro, miałaś rację twierdząc, że Dan będzie chciał zobaczyć prezenty?
-Oczywiście!- Dziewczyna zaśmiała się.- I dałam im te przebrania od ciebie!
-Ale muszą się cieszyć...MYLENE! Co ty robisz?! - Runo krzyknęła zdziwiona.
-Noo...Gotuję...- Niebieskowłosa pomachała swoim przepisem.
- Posypując mąką nieobrane ziemniaki?!
- A to jakoś inaczej się robi?
***
-Nie chce mi się sprzątać!- Shadow krzyknął, rzucając się na kanapę.- To wy posprzątajcie a ja idę do kuchni!
-Ej! Ty też masz sprzątać!- Marucho rzucił oburzony.
-Właśnie Prove, ty też jesteś częścią tego zespołu! - Volt niechętnie uniósł wzrok na białowłosego.- Są święta, mógłbyś raz robić co trzeba!
- No właśnie, róbcie co trzeba!- Shadow uśmiechnął się drwiąco i ruszył do wyjścia.
-Aż tak ci zależy, żeby podglądać dziewczyny jak gotują i wyjadać im wszystko z lodówki?- Volt zapytał nagle.
Shadow obrócił się i spojrzał na niego czerwony ze złości.
-Ja chcę tylko coś zjeść!- krzyknął.
- Taaak? A nie chodzi o dziewczyny? - Marucho zachichotał.
- WCALE NIE!
-Ciekawe, do której go tak ciągnie...
- EJ! BLONDAS! Nie pozwalaj sobie! Bo ci nawet te okularki nie pomogą!
- Daj spokój Shadow -Volt zdecydował się wtrącić. Na chwilę zapadła cisza a potem czerwonowłosy dodał.- Po prostu przyznaj się która!
Shadow wypadł z pokoju, zostawiając graczy Haosu i Aquosa śmiejących się w najlepsze.
***
Właśnie zeszłam z drugiej drabiny, żeby się upewnić, że założyłam te lampki jak należy. Shun kończył zakładanie kolorowych łańcuchów. Spojrzałam na Ace'a, który stał i się tylko przyglądał.
- A ty co? - rzuciłam w jego stronę. - Na co czekasz? Na jakieś specjalne zaproszenie?
- Daj mi spokój! Nie będę się tak wysilał - Ace uśmiechnął się drwiąco i opadł na fotel obok.- Niech Kazami się tym zajmie! Ja nie będę sterczał na drabinie!
Już miałam go ochrzanić gdy drzwi nagle otworzyły się z hukiem a do środka wpadła Julie, trzymając tacę z ciasteczkami.
-ACEEE! Chodź! Spróbujesz tych ciasteczek! Mogę cię nimi pokarmić!- Białowłosa rzuciła się z zawrotną prędkością na niebieskowłosego. Jego oczy rozszerzyły się z przerażenia i zerwał się na nogi.
-NIE! Ja już tego nie zniosę! KAZAMI! POSUŃ SIĘ!- Chłopak wrzasnął i zaczął wbiegać po drabinie, trzęsąc nią jak oszalały. Tymczasem Shun nie zdążył się niczego złapać i wpadł prosto w choinkę. Ace popatrzył na niego zdziwiony.- Kazami, świetny pomysł! Tam mnie nie znajdzie!
Nim mrugnęłam ten zanurkował za Shunem w choinkę. Miny moje i Julie musiały być bezcenne...Ale co się nam dziwić? W końcu jednak oszołomienie minęło i wybuchłam głośnym śmiechem. Proszę Was, wyobraźcie to sobie! Shun wystawił głowę z choinki i popatrzył z furią na przerażonego Ace'a. Widok igieł wystających z ich włosów był po prostu zabójczy!
-Ace! Co ty wyprawiasz?! Ciasteczka ci stygną!- Julie zawołała niezrażona.
- Dekoruję z Kazamim choinkę, nie widać?!- Niebieskowłosy krzyknął i zanurkował z powrotem w igły.
-Shun, czy to nie kuje? - Zapytałam a czarnowłosy spiorunował mnie wzrokiem.
-Oczywiście, że kuje!
Zachichotałam, pomimo jego morderczego wzroku i groźnego tonu.
-Och, Ak, może ty spróbujesz?- Julie spojrzała na mnie z nadzieją.
-Tylko nie 'Ak'! Nie lubię tego...Może być 'Aki', ale nie 'Ak'! C-co?- popatrzyłam na ciasteczka.
-No spróbuj! Mylene je upiekła!
Popatrzyłam na nią przerażona i rzuciłam się wspinać po drabinie.
-CHŁOPAKI! NADCHODZĘ! - wrzasnęłam i wskoczyłam prosto na Ace'a i Shuna. Tak...Te święta zapowiadają się bardzo ciekawie...
***
-Dlaczego to ja muszę pakować prezenty?! - Hydron jęknął, patrząc na papiery do pakowania prezentów, kokardki, tasiemki i całą masę innych przyborów.
- Skoro tak ci się nie podoba, to trzeba było iść sprzątać!- Keith warknął, pakując kolejny prezent.
-Sam sobie idź sprzątać!- Hydron prychnął.- Ja jestem księciem!
- To rusz swój królewski zadek i pakuj te prezenty! - Lync wtrącił się, szukając po podłodze różowej kokardki którą naszykował specjalnie na prezent dla Alice.
-Widział ktoś może czerwoną tasiemkę?- Gus zapytał, przerzucając wszystkie papiery.
-Och...Eee...- Lync zaczął się jąkać.- Zużyłem całą...
-CAŁĄ ROLKĘ?! Na JEDEN prezent?!
-No tak jakoś wyszło...
-Ech...Mistrzu, ładna kokardka? Sam zrobiłem!- Gus wyszczerzył się do blondyna.
-Taa, piękna.
-Nawet mistrz nie spojrzał!
-GUS! Staram się tu skupić! Twoja kokardka to ostatnie o czym teraz chce mi się myśleć!
-Oooo, Spectra, zraniłeś jego uczucia!- Hydron zachichotał.
-Jak ja cię zaraz...- Gus ruszył w jego stronę.
-Ha, co mi zrobisz?! Wygłosisz monolog o wspaniałości swojego mistrza?
-Gdzie ta kokardka?- Lync przeczołgał się pomiędzy kłócącą się dwójką a ci popatrzyli na niego zdziwieni.
-Czego ty tak szukasz?! - Hydron zapytał.
- Takiej różowej kokardki!
- O tej?- Keith pomachał różową kokardką.
-Tak! To ta!- Różowowłosy ucieszył się i wyciągnął dłoń po kokardkę. Blondyn jednak cofnął rękę.
- Jest taka śliczna, że użyję jej do prezentu dla Miry...
-Ej! To była MOJA kokardka dla ALICE! - Lync rzucił oburzony, usiłując wyrwać chłopakowi kokardkę.
- To BYŁA twoja kokardka! Teraz to kokardka mistrza! - Gus wtrącił się, starając się odciągnąć Lynca od Keitha.
-Nie! To moja kokardka i będę o nią walczył! BROŃ SIĘ SPECTRA!- Różowowłosy złapał za najbliższą rolkę papieru i wyciągnął przed siebie jak miecz.Spectra tylko westchnął.
-Skoro musimy to przechodzić...NIECH BĘDZIE!
***
-No, pierniczki już gotowe - Alice uśmiechnęła się, wyciągając blachę z pierniczkami z piekarnika i czując ich słodki zapach.- Teraz już tylko je udekoruję i gotowe!
-Ja ugotowałam ulubione danie całej mojej rodziny. Przepis jest bardzo stary - Runo powiedziała, uśmiechając się dumnie.- Przekazywany z pokolenia na pokolenie...A bynajmniej moja mama tak twierdzi! A ty Mylene?
-Ja piekłam te ciasteczka! Dałam trochę Julie, na spróbowanie! Poszła poczęstować chłopaków. - Niebieskowłosa stwierdziła zadowolona.- To wasze ziemskie jedzenie jest dość dziwne...
-Czemu tak sądzisz?
-Bo te ciastka dziwnie wyszły...
-Runo, co ja mam zrobić z tym karpiem? - Mira popatrzyła bezradnie na leżącą przed nią rybę.
-No trzeba ją obrać z łusek...
- A jak mam to zrobić?!- Vestalianka była coraz bardziej przerażona.
-Przydałby się jakiś chłopak...-Runo zamyśliła się i wtedy drzwi do kuchni otworzył się z hukiem a do środka wpadł Shadow.
-Co jest dobrego do jedzonka?- zatarł dłonie, uśmiechając się szatańsko.
-Shadow! Chcesz spróbować moich ciasteczek?- Mylene uśmiechnęła się radośnie, podstawiając białowłosemu tacę z ciasteczkami pod nos.
-Nie dzięki, aż takim samobójcą to ja nie jestem!- Shadow zachichotał i wyminął Mylene.- No więc? Oooo! PIERNICZKI!
-Ej! Gdzie z tymi łapami! -Alice uderzyła wałkiem Shadowa po rękach, kiedy usiłował zabrać parę pierniczków.
-AUUUŁA! To bolało!- Chłopak krzyknął oburzony.
- Bo miało!
-Shadow...Dostaniesz trochę jedzenia...-Runo zaczęła a Shadow spojrzał na nią zainteresowany.- Jeśli pomożesz nam z przyrządzeniem karpia!
-Czy ja ci wyglądam jak rzeźnik albo kucharz?!
-Jak ten pierwszy to owszem!
-No dooobra...Ale chcę też trochę pierniczków!
-Zgoda!
-No to...DAWAĆ MI TU NÓŻ MUAHAHA!
*** Późnym wieczorem ***
Tak, wszystko jest już gotowe. No, poza mną. Razem z dziewczynami szykujemy się. Wybieramy sukienki ( Znaczy, zostałam już tylko ja. Jak zwykle...), fryzury ( Znowu już tylko ja...), buty, makijaż i inne dodatki ( Do wybrania których zostałam już oczywiście tylko JA).
-Akemi, rusz się! Nie mamy dużo czasu! - Runo mnie pośpieszała.
-No już, już...- mruknęłam cicho, przeglądając dalej sukienki z szafy.- Tu nic nie ma co by mi się podobało, pasowało na wigilię, nie byłoby różowe z koronkami, co by nie było za długie i co by wam też się spodobało! To nie moja wina!
-Ja nie rozumiem czemu nie chcesz tej różowej sukienki!- Julie rzuciła urażona. - Wyglądałaś w niej...TAK SŁODKOOO!
Lekko się załamałam, więc odwróciłam się z powrotem do szafy.
-Hej! Aki! Miałam ci to dać jako prezent, ale chyba lepiej dam ci to teraz...- Runo uśmiechnęła się i wyciągnęła w moją stronę pudełko.- Chyba teraz bardziej ci się przyda.
- Co to? - wzięłam od niej pudełko i otworzyłam.- Runo...Ale ta sukienka...Jest...Najpiękniejsza jaką widziałam w całym swoim życiu...
-Miałam nadzieję, że ci się spodoba - Runo uśmiechnęła się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech i rzuciłam się ją uściskać.
-Dziękuję! Jest piękna! Nie mogłaś lepiej wybrać!
-No na co czekasz? Przymierz!- Alice uśmiechnęła się do mnie. Pokiwałam z uśmiechem głową i poszłam do łazienki. Czerwona suknia, dopasowana na górze i rozchodząca się od pasa w dół wydawała się uszyta specjalnie dla mnie. Założyłam do niej niskie czerwone szpilki i wyszłam z łazienki. Dziewczyny były już gotowe. Runo rozpuściła włosy które teraz opadały jej do pasa a ubrała się w krótką, opierającą się na ramionach, białek sukience. Julie założyła ciemno różową sukienkę za kolana a włosy upięła dużą kokardą w kok. Mylene założyła długą granatową suknię. We włosy włożyła diadem ( Nie wnikam nawet skąd go ma). A Alice założyła fiołkową suknię do ziemi. Włosy poupinała do góry wsuwkami. Mira natomiast założyła kremową sukienkę za kolana. Włosy zostawiła tak jak były. Gdy trzasnęłam drzwiami wszystkie obróciły się w moją stronę i spojrzały na mnie z zachwytem.
-No, chyba jesteśmy gotowe! - Runo uśmiechała się promiennie.-Idziemy?
-Ja nadal sądzę, że najlepiej byłoby jej w tej różowej sukience! - Julie wtrąciła swoje dwa grosze a ja parsknęłam śmiechem.
***
-Jak to...się...stało?!- Runo niemal już wyrywała sobie włosy z głowy. No cóż, te święta potoczyły się w nieco...Eee...Innym kierunku niż powinny. Na przykład :
- Ace nie powinien się zatruć pierniczkami Alice ( Choć tak na prawdę zjadł ich za dużo i to dlatego go tak brzuch boli, ale on rzecz jasna twierdzi inaczej)
- Shun nie powinien zjeść podejrzanie wyglądających ciasteczek Mylene po których zaczął radośnie skakać i śpiewać kolędy i w ogóle nie wiem czego ona tam dodała, bo chłopak zachowywał się jak po jakichś dopalaczach
- Dan i Baron nie powinni się tak wczuwać w rolę renifera i elfa, wpadając przez PRZYPADEK ( A bynajmniej tak się zarzekali) na stół z jedzeniem i zrzucając wszystko na ziemię
-Marucho nie powinien jakimś dziwnym sposobem utknąć na żyrandolu ( Nie wnikam nawet skąd się tam wziął)
-Shadow nie powinien być właśnie w łazience i zabijać nowego karpia pływającego w wannie ( JA NAPRAWDĘ NIE CHCĘ WIEDZIEĆ!)
- Prezenty POWINNY być zapakowane jak należy a nie z dziurami i w połowie z nich brakowało kokardek ( Jak się okazało po bitwie Lynca z Keithem o jakąś cholerną różową kokardkę)
- Ja i Dan nie powinniśmy wysadzić przez przypadek ( Teraz to serio, serio, serio był przypadek!!!) choinki
-Oj Runo...-zaczęłam cicho, unikając jej wzroku.- Przecież nie było AŻ TAK źle...Chyba...
Niebieskowłosa spiorunowała mnie wzrokiem.
- Ty to się nawet nie odzywaj! Nie widziałaś czy tylko udajesz, że nie widziałaś co tu się działo?! - Dziewczyna wybuchła.- Tam, w tej sali, to jakaś masakra a nie przyjęcie wigilijne! Popatrz na mnie! W ogóle popatrz na siebie! Masz igły we włosach, podartą i...Aki, ta sukienka płonie tam z tyłu...
-Co? - skierowałam wzrok na miejsce gdzie niebieskowłosa wskazywała po czym pisnęłam i szybko wyrwałam stojącej obok Alice szklankę wody i wylałam ją na drobny płomień.- Uff...Dzięki...
-Jak wy ją w ogóle wysadziliście?- Alice zapytała skołowana.
-Tak samo jak Shun otruł się tymi...ciasteczkami.
-Nie przypominaj...
-Ooo jaaa ciee...Jaka piękna pogodaa!- Shun podszedł do nas i wyszczerzył się mnie. Matko...To był chyba najbardziej przerażający widok w moim życiu. Narzekałam, że za mało się uśmiecha, ale wolę te jego delikatne uśmiechy. Z takim szczerzem mu nie do twarzy...Hm...Jak to dziwnie brzmi! - Przybieżeli do Betlejeeeem paaasterzeee!
- Shun? W porządku?- Alice obok mnie zapytała, równie przerażona co i ja.
-Tak, jest pięknie! Co? Pomyliłem pory roku?
- N-nie, ale...
-Mój brzuuuuch....Chciałaś mnie otruć?!- Ace jęknął, patrząc oburzony na Alice.
- Zjadłeś ich za dużo!
-Wcale nie! Chyba wiem lepiej!
- Ale reszcie nic nie jest!
-Ja mam po prostu wrażliwy żołądek!
- Nie! Zjadłeś po prostu całą ogromną tacę pierniczków które miały starczyć na cały wieczór!
- Chyba lepiej wiem, czy mam wrażliwy żołądek czy nie!
-Ściągnie mnie ktoś?!- Marucho zawołał zrozpaczony. Chwila...Gdzie on był?! Podniosłam wzrok. Co do...NA ŻYRANDOLU?!
-Zatańczymy madame?- Nim cokolwiek zrobiłam Shun pociągnął mnie za rękę na parkiet.
-Co ci jest?! I od kiedy ty gadasz po francusku?!- zawołałam zaskoczona gdy chłopak przyciągnął mnie do siebie.
- To język miłości!
- JA SIĘ CIEBIE BOJĘ! - krzyknęłam przerażona. To już serio zaczynało się robić coraz dziwniejsze! Wyślizgnęłam się z jego objęć i pobiegłam się schować za choinką.- Uff...Może chociaż tu będzie spokój...Co..DAN?!
-Och...Eee...Hejka?- chłopak spojrzał na mnie zakłopotany, chowając coś za sobą.
-Co to?-zapytałam zainteresowana.- Pokaż!
-Nie, bo się wygadasz!
-Nie wygadam!
-Obiecujesz?
-No, niech ci będzie ten jeden raz...
Wyciągnął zza pleców pudełko.
-To prezent...Dla mnie...Nie wiem od kogo, więc chciałem go wcześniej otworzyć!
-DAN!
-To było silniejsze!
-Ech...Niech ci będzie...Otwieraj.
-Serio mogę?
-No...
Szatyn otworzył pudełko i jedyne co pamiętam to głośne 'BUUUUUM'!
Heh...Zabawna historia nie sądzicie? Moim zdaniem to był prezent od Runo. Prezenty mieliśmy otwierać już u siebie w pokojach...Ech...A to podobno ja mam dziwne pomysły!
Podszedł do nas Shun. Wyglądał już...normalniej, z tym swoim poker face'm.
- I co? Lepiej ci?- Alice zapytała.
-Taa...Nigdy więcej nie tknę żadnych ciastek!
-Mam nadzieję! -parsknęłyśmy z rudą śmiechem.
-Akemi, chodź na chwilę - Czarnowłosy nagle spoważniał i zaczął odchodzić. Zdziwiłam się, ale ruszyłam za nim. W końcu wyszliśmy na balkon. - Ładna noc...
- Racja...-mruknęłam, patrząc na rozgwieżdżone niebo. Rzeczywiście, noc jedna z tych na prawdę pięknych...Przez chwilę nie odrywałam wzorku od gwiazd i księżyca aż w końcu spojrzałam na Shuna.- No to...Co chciałeś?
-Wiesz, nie wiedziałem co ci dać na święta...-zaczął, obracając się w moją stronę.
-Shun, co ja mówiłam o prezentach...- ucięłam go, ale on przyłożył mi tylko palec do ust.
-Nie przerywaj mi, bo się wydrę jak Julie. No i nie byłem pewien co ci dać...Aż w końcu wpadłem na pewien pomysł...
-Jaki?
Jednak odpowiedź słowami była już zbędna. Czarnowłosy delikatnie przyciągnął mnie do siebie aż nasze czoła się stykały. Serce przyśpieszyło. Wystarczyło jedno jego spojrzenie, by nogi się pode mną uginały, bym stawała się niewyobrażalnie silna i słaba równocześnie. Bym nie mogła kontrolować własnych uczuć...Właśnie tych do niego, nad którymi usilnie starałam się zapanować. Ponownie mi się nie udało, gdy mnie pocałował. Najpierw delikatnie i krótko. Uśmiechnęliśmy się.
-Jemioła...- zauważyłam, gdy na chwilę oderwałam od niego wzrok. Nad nami wisiała jemioła. Dopiero teraz to zauważyłam.
- Wesołych świąt - mruknął, całując mnie ponownie. Tym razem już bardziej zdecydowanie. Muszę przyznać, że to jedyna rzecz która absolutnie POWINNA się wydarzyć. Od takich prezentów to normalnie zacznę kochać święta...
*************************
Wiecie co? Jestem z siebie dumna. Nie z powodu tego oneshota. Ale dlatego, że wytrwałam przez rok. Przez rok pisałam tego bloga! I mam nadzieję, że dotrwam do przyszłych świąt! No i że Wy wytrwacie! Jeśli jeszcze Wam się nie znudziłam :P
Nie mogłam się najpierw zdecydować, czy napisać oneshota z okazji rocznicy czy też świąt. Więc je złączyłam! Trzeba czasem chodzić na kompromisy! ^ ^
Rok...Wybaczcie, ja dalej nie mogę w to uwierzyć!
Chciałabym Wam wszystkim bardzo podziękować, że przez ten rok mnie wspieraliście, komentowaliście, czytaliście...
Specjalne podziękowania dla (Kolejność przypadkowa)
:
Claire
Corn
Aori
Eveline
Amandy
Bloggeruś
Alice1298
Diany
Louise
Kage
LovQ
Meyki
Nessy-chan
Shany
Pavasaris
I dla całej reszty którzy czytali, może nawet i skomentowali choć dla tych co nie to także, i tu byli! Dziękuję Wam wszystkim kochani i życzę Wesołych Świąt! ;****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz